Komornik ze Świnoujścia działał na zlecenie administracji. W bloku, w którym miała mieć miejsce eksmisja, zjawił się z policją i pracownikami administracji. Eksmisja zaniedbanego mieszkania - pustostanu szła gładko. Raz, dwa i było po sprawie: wszystkie rzeczy zostały wyniesione.
Piwnica zadbana, w odróżnieniu od mieszkania
Ekipa udała się jeszcze do piwnicy. Też chciała opróżnić komórkę. Przecięli kłódkę, weszli. Trochę może się zdziwili, bo piwnica - w odróżnieniu od mieszkania - była zadbana. Z dokumentów wynikało jednak, że trzeba ją opustoszyć. Tak też zrobili.
Kompoty wylądowały na śmietniku
Na śmietnik przed blokiem trafiło około 200 weków z kompotami i innymi przetworami i parę sprzętów. Zaprawy szybko zostały rozszabrowane przez bezdomnych.
Właścicielka piwnicy nie wiedziała, że jej kompotami zainteresował się komornik. Do czasu, aż powiedziała jej o akcji sąsiadka. Nie ma opcji, żeby kobieta dostała z powrotem swoje konfitury.
Jak pomyłkę tłumaczą w administracji?
Ano tak, że według dokumentów, opróżniona piwnica należy do mieszkania, w którym odbyła się eksmisja. Przedstawiciele administracji twierdzą, że pomyłkowe przeprowadzenie eksmisji w piwnicy to nie wina komornika, tylko efekt zamiany piwnic.
Pechowa właścicielka konfitur tłumaczy jednak, że od zawsze ta piwnica jest jej.
Ekipa remontowa pomyliła numerki?
Jest jednak prawdopodobne wytłumaczenie: nie tak dawno piwnice były remontowane. Pewnie ekipy budowlane pomyliły numerację komórek.
