Pytaliśmy w banku o kredyt mieszkaniowy, ale odmówiono nam. Ja i mój mąż pracujemy, ale mamy za małe zarobki - opowiada pani Małgorzata z Opola. - Nie mamy gotówki, żeby kupić mieszkanie na wolnym rynku. Pozostaje nam wynajem.
Jeszcze kilka lat temu w każdej większej miejscowości regionu powstawały nowe bloki, a banki chętnie udzielały kredytów na zakup mieszkań.Załamanie na rynku nieruchomości zaczęło się na przełomie dekady.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że o ile w 2010 roku na Opolszczyźnie oddano do użytku około 2,5 tysiąca mieszkań, to rok później było ich już tylko nieco ponad 2 tysiące.
Od stycznia do maja tego roku zbudowano ich zaledwie 700 - najmniej w kraju. Mało tego, liczba wydanych w tym czasie pozwoleń na budowę była aż o 47 procent mniejsza niż w tym samym okresie poprzedniego roku.To również najgorszy wskaźnik w kraju i zapowiedź, że w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej.
Gminy, jeśli budują jakieś lokale, to najwyżej socjalne, czyli przeznaczone dla najbiedniejszych i o najniższym standardzie.
- Nowych mieszkań komunalnych miasto nie buduje, co najwyżej adaptujemy pustostany - przyznaje Stanisław Węgrzyn, dyrektor MiejskiegoZarządu Budynków Komunalnych w Kędzierzynie-Koźlu.
Podobnie jest z deweloperami, którzy zamknęli budowy i czekają na lepsze czasy. - W Opolu jeszcze powstają nowe bloki, ale już w Kędzierzynie-Koźlu i mniejszych miejscowościach praktycznie nie - potwierdza Ewa Żurowska, która prowadzi biura pośrednictwa nieruchomości w Strzelcach Opolskich, Krapkowicach i Kędzierzynie-Koźlu. Z tego też powodu branża budowlana ledwo zipie.
Z danych GUS wynika, że pensje w opolskim przemyśle wzrosły w ostatnich 5 miesiącach średnio o 2 procent, a w budownictwie spadły o prawie 6 proc.
Feliks Kamienik, prezes nyskiej spółdzielni mieszkaniowej przy ulicy Komisji Edukacji Narodowej, ledwo pamięta, kiedy oddał do użytku ostatni blok.
- To było w 2002 roku, w sumie zbudowano wówczas 29 mieszkań. Przez 11 lat nic nowego nie postawiliśmy - przyznaje prezes Kamienik. Powód? Głównie brak pieniędzy.
- Nie ma klimatu do budownictwa mieszkaniowego - uważa prezes. Kierowana przez niego spółdzielnia posiada co prawda jeszcze jedną działkę, na której zmieściłyby się dwa nieduże budynki, i rozważa jej zagospodarowanie. Ale jeszcze nie teraz. - Jak będą chętni, w przyszłości może coś jeszcze postawimy - snuje plany na przyszłość.
Większość opolskich spółdzielni nie buduje obecnie żadnych nowych bloków. Poza tą przy ulicy Sosnkowskiego w Opolu.
- Ostatnio 20 mieszkań oddaliśmy do użytku przy ulicy Jankowskiego - mówi wiceprezes spółdzielni Arkadiusz Kowara. Przyszli lokatorzy musieli ponieść koszty budowy bloku. Wyszło po 3,1 tysiąca złotych za metr. To i tak taniej niż u dewelopera. - Szykujemy się do budowy kolejnych mieszkań, ale oczywiście skala nie będzie taka jak kiedyś.Mowa jest o kilkudziesięciu mieszkaniach - dodaje wiceprezes.
Poza Opolem ruch na rynku nowych nieruchomości jest jeszcze w Brzegu. Rok temu firma IBD z Oleśnicy oddała tam do użytku 52 lokale.
- W przyszłym roku znów planujemy podobną inwestycję.Brzeg ma jeszcze potencjał, choć biorąc pod uwagę ogólną sytuację, nie jest łatwo - potwierdza Wiesław Krasinkiewicz, menedżer firmy IBD. To jednak tylko wyjątki potwierdzające regułę. W składach budowlanych jest dziś zauważalnie mniejszy ruch niż jeszcze dwa, trzy lata temu. - Obroty mamy mniejsze o kilkanaście procent. Spowolnienie w budowlance widać jak na dłoni - przyznaje Bolesław Sękowski z hurtowni materiałów budowlanych Domat w Nysie.
Wiele firm zajmujących się budową i wykańczaniem mieszkań ma teraz spore kłopoty. Pan Józef ze Strzelec Opolskich jeszcze do niedawna zatrudniał kilka osób i nie mógł się opędzić od zleceń.
- Normalnie robiliśmy po 12 godzin dziennie, a jak trzeba było, to nawet po 16 - wspomina przedsiębiorca. - Zlecenia się jednak skończyły i musiałem zwolnić ludzi. Teraz pracujemy tylko z bratem. Jak się sytuacja poprawi, to znów kogoś zatrudnimy. Ale kiedy to będzie?
O tym, że jest problem z nowymi mieszkaniami, mówią także statystyki kończącego się właśnie rządowego programu "Rodzina na swoim". Przez lata były one papierkiem lakmusowym rynku nieruchomości. W samej stolicy województwa w 2009 roku udzielono 64 pożyczki na zakup nowych lokali. Opolanie wydali na nie 13 mln zł. Rok później było ich już 60, a w 2012 roku jedynie 28. W tym roku za preferencyjny kredyt kupiono tylko jedno nowe mieszkanie.
Zdaniem eksperta Marcina Drogomireckiego z portalu nieruchomości domy.pl, będzie jeszcze gorzej, ponieważ nowy rządowy program wsparcia budownictwa "Mieszkanie dla młodych" proponuje dużo mniejsze ulgi niż "RnS". To może jeszcze bardziej pogrążyć branżę budowlaną.
