– To nie jest komfort dla tych osób, które nagle się budzą w środku przedszkola – twierdzi Agnieszka Łagodzka, mieszkanka osiedla "Pod Kasztanami". Jednak właścicielka placówki, Monika Adamska-Hamrol, odpiera zarzuty, przekonując, że przedszkole nie jest uciążliwe, bo największa aktywność trwa tam do godziny 15 w dni powszednie.
– Po prostu ogranicza nam się korzystanie z naszej własności – uważa inna mieszkanka osiedla, Wiktoria Bałaban. Jak dodaje jej sąsiad, Włodzimierz Piątek, równie dobrze jako miłośnik kóz mógłby trzymać na osiedlu hodowlę 48 wysoko mlecznych kóz.
Postawę mieszkańców tłumaczy socjolog Uniwersytetu w Białymstoku, dr Radosław Poniat. – Ludzie, którzy zapłacili za swoje, chcą mieć poczucie, że mają do czynienia z czymś wyjątkowym, a każdy, kto im to odbiera, jest postrzegany jako ktoś, kto w jakimś stopniu ich okradł – wyjaśnia dr Poniat.
Mieszkańcy osiedla "Pod Kasztanami" są gotowi oddać sprawę do sądu.
Źródło: TVN24/x-news
