Miasto załatwiło im lokum po remoncie. A oni nie wiedzą, czy je wziąć!

Pięcioro dzieci, ich mama i jej konkubent żyją w skandalicznych warunkach. Mieszkanie znajdujące się w prywatnej kamienicy na bydgoskim Skrzetusku pozbawione jest bieżącej wody. To od roku.
- A od sierpnia nie mamy prądu - mówi pani Agnieszka, matka gromadki. - Gazu też nie.

Wyrok dla rodziny
Chociaż piec kaflowy jest sprawny. - Co z tego, skoro w pokojach są zaledwie 3 stopnie? - dodaje bydgoszczanka. Kobieta i jej partner pracują, ale z trudem wiążą koniec z końcem. Za mieszkanie powinni płacić około 700 złotych. Powinni, ale nie płacą.

Rodzina ma wyrok eksmisyjny do mieszkania socjalnego. - Nie wiem nawet, ile już zalegamy - przyznaje kobieta. Telewizja Bydgoszcz w zeszłym tygodniu pokazała materiał o sytuacji 7-osobowej rodziny. Zadziałały władze miasta. Administracja Domów Miejskich, która zarządza budynkami należącymi do gminy Bydgoszcz, zaproponowała nowe lokum dla rodziny z pustostanu.

Dobrze się złożyło. Zwolniło się mieszkanie w odnowionym bloku przy ulicy Stolarskiej na Kapuściskach.
Rodzina pani Agnieszki miała szczęście. - Na liście osób oczekujących na mieszkanie socjalne czeka około 900 bydgoszczan - mówi Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM. Czekają przeważnie 3-4 lata.

Dobre warunki
Mieszkanie jest po remoncie. W sumie 40 metrów, a w nim - nowe podłogi, odmalowane ściany, plastikowe okna, kuchenka nowszego typu, nowy zlewozmywak z szafką, wymienione grzejniki i wszystkie instalacje. Najładniejsza chyba jest jednak łazienka, taka z nowoczesną kabiną prysznicową. A to przecież socjalne mieszkanie.

Pani Agnieszka ze swoimi bliskimi je obejrzeli. Nie wiedzą jeszcze, czy się do niego wprowadzą. - Za małe jest - uważa kobieta. Wyrok eksmisyjny określa, że każdemu członkowi rodziny przysługuje 5 metrów lokalu.

W poniedziałek rodzina ma zdecydować, czy bierze mieszkanie.

(pio)