Mieszkańcy osiedla Zelejowa w Chęcinach twierdzą, że kiedy kilka lat temu kupowali działki zapewniano ich, że osiedle będzie jednym z nowocześniejszych w regionie, a tymczasem do tej pory nie zainstalowano tam nawet tabliczek z nazwami ulic. Burmistrz gminy Chęciny tłumaczy, że nie da się wszystkiego zrobić od razu i na razie proponuje doraźne rozwiązania.
Od mieszkańców osiedla otrzymaliśmy w tej sprawie maila z prośbą o interwencję.
Miało być tak pięknie
- Nie mamy, mimo obietnic burmistrza, dróg, kanalizacji, oświetlenia czy nawet tak prozaicznych rzeczy jak tabliczki z nazwami ulic. Sami za własne pieniądze utwardzamy drogi, wyszliśmy też z propozycją zaprojektowania jej na własny koszt ale to również zostało odrzucone - czytamy w mailu do redakcji od mieszkanki osiedla Anny Sularz. - Burmistrz od kilku lat zapewnia nas, że droga będzie, ale nie wiadomo kiedy i kto ma za to zapłacić. Niemożliwe jest, aby w okresie jesiennym i zimowym do naszych domów dojechało chociażby pogotowie ratunkowe, gdyż samochody osobowe nie mogą przejechać. Nie możemy również korzystać z komunikacji miejskiej, ponieważ do przystanku mamy 1,5 kilometra przez błotnistą drogę. Do kupna działek to właśnie burmistrz nas zachęcał opisując w prasie jakie piękne osiedle powstanie w Chęcinach - czytamy w mailu.
Burmistrz Chęcin Robert Jaworski tłumaczy, że nie da się wszystkiego zrobić od razu. - To jest świeżo oddany teren. Jeżeli powstaje nowe osiedle, to nie można od razu położyć asfaltu, bo to byłoby wyrzucanie pieniędzy w błoto. Wykonaliśmy już wodociągi, a teraz musimy założyć kanalizację - tłumaczy. Dodaje, że będzie starał się poprawić przejezdność dróg. - Przeznaczyliśmy już pewną kwotę pieniędzy na kruszywo i w następnym tygodniu drogi powinny zostać utwardzone - wyjaśnia. Jeżeli chodzi o budowę oświetlenia ulicznego to do tego jeszcze długa droga. Urzędnicy będą starać się o dofinansowanie unijne na ten cel. - Zwyczajnie nie stać nas na to, żeby dla paru domów wykonywać oświetlenie, które kosztować będzie kilka milionów złotych - mówi burmistrz.
Nic się nie dzieje
Mieszkańców osiedla Zelejowa takie wyjaśnienia nie satysfakcjonują. - Gdybyśmy widzieli, że tak będzie to w życiu nie kupowalibyśmy tutaj działki. Obiecują nam, że cała infrastruktura będzie tu wykonana, a jak na razie kompletnie nic się nie dzieje - żali się jeden z mieszkańców Grzegorz Stawski. - Wie pani, że stoimy teraz na ulicy Królowej Jadwigi? Ja to wiem, bo mam tu adres zameldowania, ale nikt tu nie może trafić, bo na żadnej z naszych ulic nie ma tablic z ich nazwami - dodaje żartując już z całej sytuacji.
Zdarza się, że mieszkańcy będąc na skraju załamania nerwowego osobiście interweniują u burmistrza. - Raz samochód mojej żony całymi kołami ugrzązł w błocie. Tak się wkurzyła, że bez zastanowienia poszła pieszo przez pola do burmistrza. Wparowała do pokoju, żeby powiedzieć, co o tym wszystkim sądzi - wspomina Grzegorz Stawski. - Burmistrz był bardzo miły, kulturalny i przyznam, że chyba nawet na drugi dzień nawieziono żwiru, ale takie doraźne rozwiązania pomagają na tydzień, może dwa - dodaje.
Muszą mieszkać...
Z tempa zmian zachodzących na osiedlu niezadowolony jest także kolejny mieszkaniec Mariusz Pobocha. - Na osiedlu jest około 200 działek budowlanych. Najgorsze jest to, że gmina nie ma nawet konkretnych projektów a nawet planów wykonania kanalizacji czy budowy dróg. My musimy tutaj mieszkać bo w naiwności wybudowaliśmy domy. Widzę jednak, że teraz wielu ludzi, którzy kupili działki na tym osiedlu na razie wstrzymuje się z budową - twierdzi.
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?