Kupno mieszkania za gotówkę było rekordowo mało popularne w II kwartale 2020 r. – podał Narodowy Bank Polski. Niepewność związana z pandemią i lockdownem sprawiła, że udział transakcji gotówkowych na rynku pierwotnym wyniósł tylko 31 proc., podczas gdy w latach poprzednich było to 59–75 proc. Inwestorzy, którzy wstrzymali się z zakupem nieruchomości wiosną, ożywili się dopiero w III kwartale.
NBP: kupno mieszkań za gotówkę na rekordowo niskim poziomie
NBP co kwartał publikuje szacunkowe dane dotyczące tego, jaką część kwot wydawanych na zakup nowych mieszkań stanowiła gotówka, a jaką kredyt. W II kwartale 2020 r. udział transakcji gotówkowych wyniósł zaledwie 31 proc., choć od 2015 r. wskaźnik ten nigdy wcześniej nie spadł poniżej 59 proc., a w ubiegłym roku wynosił ponad 70 proc. Dane te dotyczą rynku pierwotnego 7 największych miast Polski.
Kupno mieszkania za gotówkę kojarzy się najczęściej z inwestorami kupującymi lokale, by na nich zarabiać. Dane NBP pokazują zatem, że w niepewnym II kwartale 2020 r. wielu inwestorów wstrzymało się z zakupem, czekając na lepsze czasy. Jak zwraca uwagę „Rzeczpospolita", w okresie lockdownu sprzedaż mieszkań mocno spadła, a jeśli już finalizowano transakcje, to były to głównie transakcje z udziałem kredytu, które rozpoczęto jeszcze przed wybuchem pandemii.
Zobacz: Kredyty hipoteczne. W których bankach wystarczy 10 proc. wkładu własnego?
– Nastroje uległy znaczącej poprawie latem, co w połączeniu z zerowymi stopami procentowymi skutkowało ponownym ożywieniem aktywności inwestorów – mówi cytowany przez „Rz" Krzysztof Mrówczyński, kierownik zespołu analiz sektorowych w Banku Pekao. – W obliczu nasilenia pandemii w ostatnich tygodniach istnieje jednak ryzyko, że ponowny wzrost niepewności i wprowadzane ograniczenia gospodarcze mogą negatywnie wpływać na liczbę transakcji zawieranych.
Warto podkreślić, że dane NBP nie oznaczają, że 31 proc. mieszkań w Polsce sprzedano za gotówkę. Jak zwracają uwagę eksperci serwisu Bankier.pl, jest to ogromne uproszczenie – NBP szacuje udział gotówki na rynku w sposób bardzo przybliżony, a dane dotyczą tylko kilku miast. Nie wchodząc w szczegóły, można stwierdzić tyle, że w II kwartale 2020 r. inwestorzy gotówkowi byli zdecydowanie ostrożniejsi niż zwykle w lokowaniu swoich oszczędności na rynku nieruchomości.
Czy w czasie pandemii warto inwestować w mieszkania?
Dane NBP są o tyle ciekawe, że od końca lutego pandemii Polacy wycofali z lokat bankowych oszczędności warte łącznie 65 mld zł. Spodziewano się, że pieniądze te trafią na rynek nieruchomości, bo ludzie będą inwestować w mieszkania. W II kwartale tak się jednak nie stało. Gdzie zatem podziały się te ogromne kwoty? Jak pokazują dane Ministerstwa Finansów, Polacy m.in. masowo nabywali w tym okresie obligacje skarbowe, które dawały szansę na wyższy zarobek niż lokaty.
Sprawdź: Mikroapartamentów jest w naszym kraju coraz więcej. Kto i czemu je kupuje?
Informacje przytoczone przez „Rz" sugerują, że część naszych oszczędności jednak trafiła na rynek nieruchomości, ale dopiero w III kwartale. Deweloperzy związani z rynkiem kapitałowym odnotowali wtedy wzrost sprzedaży mieszkań aż o 44 proc. w porównaniu z poprzednim kwartałem. To na razie ostrożne i cząstkowe dane, ale nawet one pokazują, że wiele osób wciąż uważa nieruchomości za bezpieczną inwestycję.
Z takimi inwestycjami warto jednak uważać. Jak podał „Puls Biznesu", rentowność najmu jest obecnie najniższa od lat. Na wynajem krótkoterminowy trudno jest znaleźć wystarczającą ilość chętnych z powodu ograniczenia ruchu turystycznego. W efekcie opustoszałe lokale wynajmowane kiedyś na doby zalały rynek wynajmu długoterminowego. Wolnych mieszkań na wynajem jest obecnie tak dużo, że aby znaleźć lokatora, właściciele muszą obniżać stawki.
– Z danych portalu Rentier.io wynika, że już w III kwartale 2020 r. w 15 największych miastach rentowność inwestycji w mieszkania na wynajem spadła r/r prawie we wszystkich lokalizacjach – podsumowuje „PB".
Przeczytaj: Mieszkania do wynajęcia tanieją. W których miastach najbardziej?
