Kredyty hipoteczne cieszą się ogromną popularnością. Jak podało Biuro Informacji Kredytowej, w marcu 2021 r. Polacy złożyli aż 56,07 tys. wniosków o kredyt – tak duże zainteresowanie banki ostatni raz odnotowały w marcu 2011 r. Co więcej, średnie kwoty, jakie chcemy pożyczyć na zakup mieszkania czy domu, są najwyższe w historii.
Kredyty hipoteczne z rekordami. Klientów nie odstrasza pandemia
Popyt na kredyty mieszkaniowe zaliczył największy „dołek" wiosną 2020 r., jednak później szybko zaczął rosnąć. Jak wynika z danych BIK, w całym 2020 r. mimo pandemii o kredyt wnioskowało niemal tyle samo osób, co w 2019 r. Można się domyślać, że to reakcja na niskie stopy procentowe – po tanie kredyty zawsze ustawiają się długie kolejki chętnych. Wiele osób kupuje też mieszkania z myślą o zarabianiu na wynajmie albo w celu zabezpieczenia oszczędności przed inflacją.
Marzec 2021 r. okazał się jednak wyjątkowy. Do banków w ciągu zaledwie miesiąca spłynęło 56,07 tys. wniosków o kredyt hipoteczny (o 35 proc. więcej niż rok wcześniej) – był to najlepszy miesięczny wynik od 10 lat. Ostatni raz tak wysoki popyt odnotowano bowiem w marcu 2011 r.
Banki zasypane wnioskami, więc podnoszą marże
Część banków uznała rekordową liczbę wniosków za sygnał, że oferta kredytowa jest aż zbyt atrakcyjna i pora nieco zaostrzyć zasady.
– W ostatnim czasie do części banków trafiało tyle wniosków, że aby ograniczyć ich napływ, zdecydowały się podwyższyć marże i wyłączyć możliwość finansowania niektórych celów – piszą autorzy raportu Expandera i Rentier.io. – Przez wspomniane podwyżki średnia marża dla kredytów z wysokim (20 proc.) wkładem własnym wzrosła po raz pierwszy od października ubiegłego roku (z 2,18 proc. do 2,21 proc.). Średnie oprocentowanie wzrosło z 2,42 proc., co było najniższym poziomem w historii, do 2,44 proc. Kredyty wciąż są więc bardzo tanie.
Sprawdź: Mieszkanie od dewelopera tańsze, gdy się targujesz. Na jakie obniżki można liczyć?
Uderzające jest też to, jak bardzo przez rok pandemii zmieniły się nastroje Polaków. W kwietniu 2020 r., tuż po dotarciu koronawirusa do Polski, byliśmy przestraszeni, niepewni i ostrożni – kredyty wpadły wówczas w najgłębszy „dołek". Dziś wnioskujących o kredyt jest dwa razy więcej niż wtedy (wzrost o 102 proc.). Warto jednak pamiętać, że nie wiemy, jaka część wnioskujących faktycznie otrzymuje kredyt, a jaka jest odsyłana z kwitkiem.
Kupno mieszkania? Zadłużysz się na 315,5 tys. zł
Najwyższa od dekady liczba wniosków o kredyt robi wrażenie, jednak jeszcze bardziej rekordowe okazały się kwoty, które pożyczamy od banków. Jak podaje BIK, średnia kwota kredytu, o jaką dziś wnioskujemy, to aż 315,5 tys. zł. Jest to najwyższa wartość w historii gromadzenia danych przez BIK. Przeciętna kwota kredytu wzrosła przez rok o 5,9 proc.
Jak łatwo się domyślić, Polacy muszą zadłużać się na tak duże kwoty z powodu coraz wyższych cen nieruchomości. Według raportu Expandera i Rentier.io w dużych miastach Polski mieszkania podrożały przez rok średnio o 6,6 proc. W 9 z 16 zbadanych miast koszt zakupu mieszkania był najwyższy w historii. Rekordzistą okazał się Sosnowiec, gdzie własne M podrożało o 23 proc. Niewielki spadek średnich cen odnotowano tylko w Katowicach (o 2 proc. w skali roku).
NBP: bańka na rynku nieruchomości nam nie grozi
Stale pnące się w górę ceny mieszkań budzą niekiedy obawy o to, że na rynku nieruchomości narasta groźna bańka. Jednak zdaniem prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego takiego ryzyka obecnie nie ma.
– Dopóki zainteresowanie zakupem mieszkań, tych na kredyt, spotyka się z odpowiednim dostosowaniem po stronie podaży przez rozpoczynanie nowych budów, ryzyko bańki jest ograniczone. Według naszych ocen ono nie występuje – ocenił Glapiński cytowany przez serwis Bankier.pl.
Zobacz: Mieszkania na sprzedaż? Nawet połowę wykupują inwestorzy
