Spis treści
Fotowoltaika traci popularność. Co się stało?
Rynek fotowoltaiki w Polsce od kilku lat nieprzerwanie rósł, jednak tej wiosny sprzedaż gwałtownie wyhamowała. Jak podaje portal Globenergia.pl, między marcem a kwietniem 2022 r. liczba instalacji fotowoltaicznych przyłączanych do sieci spadła z ok. 40 tys. do zaledwie 650 sztuk. Główną przyczyną była zmiana systemu rozliczeń za prąd, jaka nastąpiła od 1 kwietnia.
Przypomnijmy, że przed zmianami prosumenci (posiadacze paneli) mogli oddawać nadwyżkę wyprodukowanej energii do sieci, a następnie odzyskiwać za darmo 70-80 proc. tego prądu. Po nowelizacji przepisów nowi prosumenci już nie mają tej możliwości – muszą sprzedawać nadwyżkę operatorowi sieci, a następnie odkupować prąd po cenach rynkowych (tzw. system net-billingu). Wskutek zmiany produkcja własnego prądu stała się mniej opłacalna, co odbiło się na sprzedaży paneli.
Sprawdź, czy masz wszystko, czego potrzebujesz
Przejście na net-billing nie było jednak jedyną przyczyną spadku popularności fotowoltaiki. Można bowiem wskazać cały szereg innych powodów:
- wzrosły ceny paneli – według wnp.pl przeciętna instalacja PV o mocy 5 kWp podrożała z ok. 20 tys. zł do ok. 25 tys. zł,
- o 3–4 lata wydłużył się okres zwrotu z inwestycji – według prezesa Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki Szymona Kowalskiego zakup paneli zwróci się po ok. 10 latach,
- fiskus chce obciążyć część prosumentów podatkiem akcyzowym – podatek mają płacić posiadacze paneli, którzy wynajmują swój dom lokatorom,
- utrudniono dostęp do dotacji z programu Mój Prąd – pieniądze są teraz dostępne tylko dla osób, które rozliczają się w systemie net-billingu,
- rozpatrywanie wniosków o dofinansowanie trwa bardzo długo – nadal nie została rozliczona trzecia edycja Mojego Prądu, a przeciętny czas oczekiwania to 300–350 dni.
Wszystkie te czynniki spowodowały, że Polacy zaczęli ostrożniej podchodzić do zakupu paneli fotowoltaicznych. Eksperci z branży spodziewają się jednak, że popyt odbuduje się w drugiej połowie roku.
Mój Prąd mało popularny
W poprzednich latach popularność fotowoltaiki mocno napędzały kolejne edycje rządowego programu Mój Prąd. Tego samego eksperci spodziewali się po edycji czwartej, która wystartowała 15 kwietnia 2022 r.
– Dotychczasowe edycje programu Mój Prąd cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem mimo stosunkowo niskich dopłat – budżet wyczerpywał się zawsze przed czasem. Ze względu na rosnące ceny energii spodziewam się dużego zainteresowania własną produkcją energii i programem również w tym roku – prognozował w dniu uruchomienia czwartej edycji Bartłomiej Jaworski, Senior Product Manager w Eaton.
Póki co jednak te przewidywania się nie sprawdziły – zainteresowanie Moim Prądem 2022 jest znikome. Nie pomogło nawet podwyższenie kwoty dotacji na fotowoltaikę z 3000 zł do 4000 zł. Jak ustalił portal Wysokienapiecie.pl, pierwszy miesiąc programu zamknął się wynikiem 825 złożonych wniosków o dofinansowanie. Tymczasem w poprzednich edycjach tyle wniosków spływało zwykle w ciągu zaledwie kilku dni.
Sięgnij po energię ze słońca
Rząd nie planuje zmian, które mogłyby pomóc
Wydaje się, że główną barierą dla potencjalnych uczestników jest wymóg rozliczania się w systemie net-billingu. Oznacza on, że osoby, które zainstalowały fotowoltaikę jeszcze w okresie obowiązywania poprzedniego systemu rozliczeń, musiałyby przejść na mniej korzystne finansowo zasady, żeby móc się starać o środki z Mojego Prądu 4.0. Jak pokazują liczby, na taki krok nie ma zbyt wielu chętnych.
Można się domyślać, że gdyby na dotacje z Mojego Prądu 4.0 mogły liczyć także osoby rozliczające się według „starego” systemu opustów, popularność programu byłaby znacznie większa. Jak podał portal Globenergia.pl, poseł Piotr Sak zwrócił się do Ministerstwa Klimatu i Środowiska z takim postulatem. Resort odparł jednak, że nie planuje takich zmian.
– Takie podejście jest konieczne, aby odpowiedzialnie zarządzać kolejnym etapem rozwoju tego sektora w kierunku zapewnienia integracji rosnącej liczby mikroinstalacji z systemem elektroenergetycznym oraz spełnienia wymogów stawianych przez prawo europejskie – broni swojego stanowiska MKiŚ.
