– Chciałem założyć ogrzewanie gazowe w mieszkaniu. To dom, w którym jest sześć lokali i sześciu właścicieli. Nie mam już siły ciągle przynosić węgla z piwnicy na to moje piętro. Planowałem założyć instalację gazową. Część innych właścicieli tez miała taki zamiar, więc nie spodziewałem się problemów – opowiada czytelnik.
Wystąpił do gazowni o wydanie warunków technicznych przyłączenia do sieci. Wezwał kominiarza, który stwierdził, że są możliwości na poprowadzenie instalacji. Umówił się nawet z wykonawcą, który miał wykonać projekt.
I co? – I nic – odpowiada mężczyzna. – Gazownia żąda ode mnie zgody wszystkich współwłaścicieli budynku na instalację gazową mimo, że chodzi tylko o moje mieszkanie. Nawet niechętnych lokatorów jakoś bym przekonał, zwłaszcza, że dwóch innych właścicieli też chce zakładać gaz. Na ostatnim piętrze mieszkają ludzie, którzy są lokatorami, a nie właścicielami. Ci wyjechali dawno, jedni do USA, drudzy do Kanady. Nie ma z nimi kontaktu. Bez tego gazownia nie przyjmie mi nawet wniosku o przyłączenie do sieci gazowej – załamuje ręce nasz rozmówca.
Jaką wybrać?: Instalacja grzewcza do domu
Spółki gazownicze w całym kraju odmawiając zgody na założenie instalacji powołują się na Ustawę o własności lokali, w której zapisano, że "właściciel lokalu ma obowiązek korzystać z niego, jak i z części wspólnych budynku w sposób, który nie utrudni korzystania z niego innym. Instalacja gazowa, jako że wykonywana jest w całej nieruchomości, dotyczy więc wszystkich współwłaścicieli budynku, a nie tylko zainteresowanego właściciela mieszkania". I ich zgoda jest konieczna.
