Sprawa dotyczy mieszkań z zasobów gminy, którymi zarządza Administracja Domów Miejskich.Już sąsiedzi wiedzą, czy mieszkanie obok jest puste i to oni najczęściej powiadamiają zarządcę nieruchomości.
A ten sygnał o pustostanie przekazuje ADM. – Jeżeli kilkakrotnie nasi pracownicy nie zastaną nikogo pod wskazanym adresem, przeprowadzamy wywiad środowiskowy wśród sąsiadów, którzy zazwyczaj pisemnie oświadczają, że najemca lokalu w nim nie zamieszkuje - informuje Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM.
Kolejnym dowodem na to, że w danym lokum nikt nie przebywa, jest nieodbieranie korespondencji.
Lokator, który tak naprawdę lokatorem nie jest, bo tu nie mieszka, może liczyć się z utratą wynajmowanego od ADM lokalu. Nawet, jeśli opłaty reguluje na bieżąco.
– W takim przypadku z zachowaniem 6-miesięcznego terminu wypowiedzenia, z powodu niezamieszkiwania najemcy dłużej niż rok, podjęta zostaje decyzja o jednostronnym rozwiązaniu umowy najmu – kontynuuje Marszałek.
Chodzi o racjonalność gospodarowania. Miastu zależy bowiem na tym, aby mieszkania, skoro już są przyznane najemcom, nie stały puste.
– W zeszłym roku z tego powodu zostało wypowiedzianych siedem tytułów prawnych do lokalu, a w bieżącym już cztery – zaznacza rzeczniczka ADM.
Spółdzielnie mieszkaniowe takich praktyk stosować jednak nie mogą.
– Działamy w oparciu o inne przepisy niż ADM, więc nie możemy odbierać niezamieszkanych lokali. Chyba, że za zadłużenie – mówi Teresa Orzechowska, zastępca prezesa SM „Zjednoczeni".
