Rodzina wynajmuje kawalerkę w prywatnej kamienicy przy ul. Hetmańskiej w centrum Bydgoszczy. Pokój przegrodzono ścianką. Powstała kuchnia. Najciaśniej jest wieczorem, gdy trzeba rozłożyć łóżka. Kto chce skorzystać z toalety, musi iść na korytarz. WC jest wspólne. W nim - szczury, brud, smród.
Lokatorka od około trzechy lat zalega z opłatami. Nie ma z czego płacić. - Żyjemy za 1600 złotych miesięcznie - przyznaje. - Dobrze, że właścicielka kamienicy nas nie wyrzuca.
„Opieka" pomaga
Rodzina dostaje pieniądze z ośrodka pomocy społecznej. „Opieka" opłaca też przedszkole dla trojga starszych dzieci.
- Jakoś idzie. Dostałam spłatę za świadczenia pielęgnacyjne, ponad dwa tysiące złotych, to zapłaciłam za prąd. Innych długów, oprócz zaległości za czynsz, już prawie nie mam - opowiada kobieta.
Sama wychowuje czwórkę dzieci. Mikołaj ma sześć lat. Rok młodszy jest Oscar. Nicola ma trzy lata. Ostatni na świat przyszedł Denis, dziś dwulatek.
Ich tata siedzi w więzieniu za to, że pił i bił. Żona i dzieci regularnie go odwiedzają. - Jaki jest, taki jest, ale zawsze to tato - mówi trzydziestodwuletnia bydgoszczanka.
Miał wyjść na wolność w kwietniu, bo starał się o przedterminowe zwolnienie. To za dobre sprawowanie. Nie udało się. - Wyjdzie w sierpniu - mówi jego żona. - Jeżeli będzie się nadal dobrze sprawował, może wrócić do nas. Jeśli będzie, jak przed więzieniem, pożegnamy się.
Czekają na wyprowadzkę
Niewykluczone, że do sierpnia rodzina się już wyprowadzi z Hetmańskiej. Matka stara się o przydział mieszkania z zasobów miasta.
- Teraz jest dziewiąta w kolejce oczekujących na lokum dla 6-osobowej rodziny - informuje Magdalena Marszałek, rzeczniczka Administracji Domów Miejskich.
