Budowlany cyrk po kielecku. W grę wchodzą miliony

Marzena Smoręda
Budynek w Kielcach– Budynek, jak widać, jest już prawie gotowy. Dosłownie tydzień wystarczyłby na dokończenie ostatnich prac pozwalających na rozpoczęcie procedur związanych z uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie – mówi Artur Kamiński, główny wykonawca inwestycji przy ulicy Okrzei w Kielcach.
Budynek w Kielcach– Budynek, jak widać, jest już prawie gotowy. Dosłownie tydzień wystarczyłby na dokończenie ostatnich prac pozwalających na rozpoczęcie procedur związanych z uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie – mówi Artur Kamiński, główny wykonawca inwestycji przy ulicy Okrzei w Kielcach. Dawid Łukasik
Kieleccy urzędnicy „bawią się" kosztem przedsiębiorców od lat. Prawie gotowy budynek w centrum Kielc od 2010 roku popada w ruinę. To kolejna spektakularna wpadka miejskich urzędników? Czy ktoś poniesie odpowiedzialność ? W grę wchodzą milionowe odszkodowania.

Grzyb na ścianach i odpadający tynk w prawie ukończonym budynku w centrum Kielc to efekt wstrzymanej od czterech lat budowy, prowadzonej na podstawie prawomocnych, ale błędnych decyzji urzędników działających w imieniu prezydenta Kielc. Inwestor i wykonawca ponoszą ogromne straty, a końca urzędniczej karuzeli odwoławczej nie widać.

Konsekwencje błędnie wydanego pozwolenie na budowę

Inwestycja, w której do zakończenia robót zabrakło budowlańcom dosłownie tygodnia, od czterech lat stoi i niszczeje w samym centrum Kielc przy ulicy Okrzei. Inwestor i wykonawca ponoszą straty i winią prezydenta Kielc, który zatwierdził projekt i wydał pozwolenie na budowę niezgodne z wydanymi wcześniej warunkami zabudowy. Konsekwencją tego była skarga sąsiada i nieustające procedury odwoławcze do różnych instytucji i sądów. Inwestor chce od miasta ponad miliona złotych odszkodowania za poniesione straty.

Kolejny raz na skutek decyzji Wydziału Architektury i Urbanistyki Urzędu Miasta w Kielcach, ocenionej jako błędna i uchylonej przez Główny Inspektorat Nadzoru Budowlanego, stanęła budowa.

Niezadowolony sąsiad

Trzykondygnacyjny obiekt usługowo-mieszkalny przy ulicy Okrzei, o powierzchni 560 metrów kwadratowych, który powstał na działce zakupionej w 2009 roku przez spółkę Maak Investments wraz z projektem budowlanym i prawomocnym pozwoleniem na budowę, zrealizowany był już niemal w całości. Jednak po trzech miesiącach od rozpoczęcia prac zaczęły się skargi sąsiada zza miedzy.

Od Annasza do Kajfasza

– W maju 2010 roku wojewoda świętokrzyski nie uznała sąsiedzkiej skargi i prace mogły być kontynuowane. Sąsiad odwołał się jednak po raz kolejny. Sprawa trafiła do Głównego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Warszawie, gdzie uchylono decyzję wojewody i unieważniono wcześniejszą decyzję prezydenta, który rażąco naruszył prawo, gdyż w warunkach zabudowy zezwolił na budowę obiektu trzykondygnacyjnego, a w projekcie zgodził się na budynek czterokondygnacyjny – mówi przedstawiciel zarządu spółki Maak Investments, która jest inwestorem obiektu.

Spółka złożyła więc skargę na decyzję głównego inspektora nadzoru budowlanego. W maju 2011 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny ją oddalił, tym samym utrzymując w mocy wstrzymanie budowy. Sprawa wróciła do urzędników prezydenta Kielc. Ci jednak po uzupełnieniu dokumentacji w kwietniu 2012 roku przekazali ją powiatowemu inspektorowi nadzoru budowlanego, który z kolei zwrócił się do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie o wskazanie prezydenta Kielc jako organu odpowiedzialnego za wydanie pozwolenia. W tym samym czasie prezydent umorzył całe postępowanie administracyjne dotyczące inwestycji.

We wrześniu warszawski sąd do załatwienia sprawy wskazał jednak powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, który rozpoczął kontrolę budowy. Od stycznia do kwietnia 2013 roku trwała procedura o wydanie pozwolenia na wznowienie robót, która zakończyła się zatwierdzeniem projektu zamiennego i udzieleniem pozwolenia. Jednak już miesiąc później od tej zgody, do świętokrzyskiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego odwołał się sąsiad. Inspektor uchylił zaskarżoną decyzję o wznowieniu robót i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia powiatowemu inspektorowi. Kolejne starania o wznowienie prac rozpoczęto w sierpniu 2013 roku. Pozytywna decyzja wydana została w maju 2014. I kiedy wydawało się, że to już koniec administracyjnych zawirowań, do akcji znowu wkroczył sąsiad, który od zgody się odwołał. Sprawa ponownie trafiła do Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który zaskarżoną przez sąsiada decyzję uchylił i znów przekazał sprawę do rozpatrzenia przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego.

Nie ma winnych zaistniałej sytuacji

Zapytaliśmy go, czy jest szansa na dokończenie budowy. – W tej chwili inwestor ma dwa wyjścia. Albo wystąpić o nową decyzję zabudowy, która sankcjonowałaby obecny stan, w którym na poddaszu zatwierdzone zostałyby istniejące już lokale użytkowe, albo poddasze zburzyć, bo to ono stanowi kość niezgody zarówno w urzędach, jaki i dla sąsiada – mówi Wiesław Krzyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Kielcach.

– Takie rozwiązanie nie wchodzi w rachubę – mówi przedstawiciel inwestora, który domaga się jedynie przyznania się Urzędu Miasta do błędu i poniesienia konsekwencji finansowych, ponieważ cała sytuacja nie powstała z winy inwestora, lecz błędnych decyzji urzędników. Kolejne wystąpienie o decyzję, uwzględniające poddasze użytkowe, naszym zdaniem nie ma sensu, bo już raz została na to wydana zgoda i na tej podstawie została zrealizowana inwestycja. Wyburzenie poddasza oznacza ogromne straty, przekraczające nawet milion złotych – mówią w spółce Maak Investments.

Z zarzutami o niekompetencji urzędników z Wydziału Architektury Urzędu Miasta w Kielcach nie zgadza się jego dyrektor Andrzej Kędra, tłumacząc unieważnienie decyzji prezydenta przez Główny Inspektorat Nadzoru Budowlanego różnicą w interpretacji prawa.
– Naszym zdaniem, do naruszenia prawa nie doszło. To kwestia niedoskonałości przepisów, które Urząd Miasta i Wojewoda interpretują jednakowo, a Główny Inspektorat w inny sposób. Moim zdaniem decyzja została wydana prawidłowo, a jeśli chodzi o roszczenia finansowe z tytułu błędnej decyzji, to zadecyduje o tym sąd – wyjaśnia Andrzej Kędra.

Pewne jest że za wszystko płacą przedsiębiorcy a urzędnicy różnych szczebli od paru lat „bawią" się ich kosztem.

Przeczytaj również: Klienci walczą o dokończenie budowy na własną rękę 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy warto kupować dzisiaj mieszkanie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na regiodom.pl RegioDom