Szacuje się, że nawet jedna trzecia produkowanej na świecie żywności trafia do śmietników lub jest po prostu marnowana. W myśl zasady, że kropla drąży skałę warto zmienić własne przyzwyczajenia, by wyrzucać mniej, przez co zyskiwać więcej i nie dorzucać się do tego fatalnego światowego bilansu. Szybko okaże się, że w domowym budżecie zostaje więcej pieniędzy – na przykład na przyjemności, domowy kosz na śmieci trzeba opróżniać rzadziej, a nasze umiejętności kulinarne znacznie się rozwinęły. Jak zacząć oszczędzanie żywności?
1. Odpowiednie przechowywanie
Gdy na opakowaniu jedzenia producent pisze, że zalecane jest trzymanie go w odpowiedniej temperaturze, to nie robi tego dla żartu tylko chce przekazać konsumentowi ważną informację. Trzymaj produkt w zalecanej temperaturze, a dotrwa do daty jego przydatności do spożycia. Data ta zmienia się często wraz z otwarciem produktu – o ile zamknięty może stać np. trzy miesiące, to po otwarciu zaleca się jego zjedzenie w ciągu na przykład trzech dni. Jeśli tego nie zrobimy – po kilku dniach będzie do wyrzucenia.
Warto przeczytać: Czym jest żywność modyfikowana genetycznie i jak ją rozpoznać
2. Lista zakupów
„Pachnie" to trochę babcinymi zwyczajami zapisywania wszystkiego, co chce się kupić na karteczkach i trzymaniem się planu. Tyle, że babcie – to przecież nie zaskoczenie – zwykle mają rację, a w dodatku bogate doświadczenie i wiedzą, co czynią. Lista zakupów powinna być dostosowana do planowanych posiłków i można tworzyć ją z wyprzedzeniem – jadąc np. raz w tygodniu na większe zakupy. Dzięki liście zakupów jeśli planujemy kupić 2 kilo kabaczków to nie wrócimy z kilogramem winogron, bo akurat była promocja.
3. Ostrożnie z promocjami
Każdy lubi promocje, bo każdy lubi płacić mniej, to oczywiste. Tyle, że bardzo często żywność znajdująca się w „promocji" tak naprawdę powinna być określona jako ta znajdująca się na wyprzedaży. Ma bowiem „krótką datę", bywa że jej przydatność do spożycia kończy się w dniu zakupu. Nie ma nic złego w takich zakupach, jeśli akurat chce się przygotować bigos z przecenionej kapusty albo przyrządzić papryki z farszem. Ale kupowanie promocyjnego jedzenia „na zapas" spowoduje, że połowa znajdzie się w śmietniku.
4. Patrz na daty przydatności do spożycia
To stary marketowy trik – na półce najbliżej kupującego znajduje się towar z najkrótszą datą przydatności do spożycia. To normalne – sklep chce pozbyć się najpierw produktów, które najszybciej będą przeterminowane. Utrwal w sobie nawyk sięgania po produkt z najdalszej części półki – zobaczysz, że na nich daty przydatności do spożycia są zupełnie inne, a więc produkt będzie mógł dłużej czekać na wykorzystanie.
5. Porządek w lodówce i spiżarni
To, co skutecznie stosują markety na półkach zastosuj też na swoich. Z przodu niech będą te produkty, które muszą „zejść" najszybciej, te które mogą jeszcze poleżeć, niech czekają z tyłu. Dzięki temu w lodówce nie zapodzieje się jogurt z krótką datą czy twarożek, któremu minie termin ważności i nikt tego nie zauważy.
6. Porcje dostosowane do potrzebnych
Dla wielu obiad, który nie składa się z porcji wielkości przeznaczonej dla kierowcy TIR-a w międzynarodowej trasie to nie obiad. Pomijając kwestie zdrowotne (przejadanie się nigdy nie jest dobre), potem okazuje się, że część jedzenia jednak nie zmieściła się i trafia z innymi resztkami do kosza. Sensowne porcjowanie jedzenia (także dla domowych niejadków) pozwala na oszczędzanie produktów i ich niemarnowanie.
7. Zamrażanie
Jeśli masz miejsce w domu czy mieszkaniu zainwestuj w zamrażarkę. To nie tylko szansa na zjedzenie ze smakiem owoców sezonowych jak porzeczki czy truskawki, które można odmrozić zimą, ale również miejsce, do którego bezpiecznie, bez straty dla smaku czy jakości, trafiać mogą produkty żywnościowe, których nie udało się wykorzystać. Choćby chleb, kupiony „na zapas", a bez szans na zjedzenie w terminie. Po zamrożeniu, odmrożeniu i np. podgrzaniu w mikrofalówce będzie jak świeżo kupiony z piekarni.
Dowiedz się: Jak mrozić jedzenie – co można, a czego lepiej nie mrozić?
8. Planowanie posiłków
Niektóre potraw same z siebie generują sporo resztek jedzenia. Warto planując ich przygotowanie zastanowić się, do czego można jeszcze wykorzystać użyte składniki. Na przykład wiele osób przygotowuje barszcz, ale na końcowym jego etapie wyjmuje z niego buraki. Zwykle trafiają do kosza. Ale można je odpowiednio doprawić, zetrzeć na tarce, wsadzić do słoików i pasteryzować, by w przyszłości wykorzystać do buraczanej sałatki czy po prostu - jako dodatek do ziemniaków przy okazji kolejnych obiadów. Bułki czy chleb, które z różnych powodów nie zostały zjedzone, a nie dopadła ich jeszcze pleśń, wystarczy lekko osuszyć i pokruszyć, by zrobić z nich bułkę tartą, do wykorzystania później przy smażeniu.
9. Kontrola tego, co ląduje w koszu
Grzebanie w koszu nie jest pasjonującym zajęciem, ale można spojrzeć na tę czynność inaczej, gdy ma przynieść określone korzyści. A przyniesie, bo sprawdzanie np. przez miesiąc co się najczęściej wyrzuca daje ogromną wiedzę. To jak szukanie słabych stron, by je szybko wyeliminować. Wiedza o tym, co najczęściej się marnuje pozwoli na zmianę złych nawyków i oszczędności.
10. Kreatywność w kuchni to podstawa
Nie trzeba być kucharzem z topowej restauracji, by trochę poeksperymentować w kuchni – mogą z tego wyjść całkiem ciekawe potrawy. Jeśli nie masz czegoś, co akurat przewiduje przepis, spróbuj zastąpić dany składnik innym. Zupa naprawdę nie będzie różnić się w smaku, gdy zamiast soli himalajskiej zastosujesz zwykłą kamienną, a zamiast koncentratu do sosu zastosujesz sos sojowy.
11. Podziel się posiłkiem
Czasem bywa tak, że po prostu kupiłeś/przygotowałeś za dużo jedzenia. Albo masz sporo produktów, ale szykuje ci się nagły, dłuższy wyjazd. Nie wyrzucaj tego, co wkrótce się zmarnuje. Rozejrzyj się, czy w twojej miejscowości nie ma inicjatyw typu „Jadłodajnia" czy "Food not bombs" gdzie można przekazać jedzenie tym, których na to nie stać. Będą wdzięczni za pomoc.
12. Fachowe wsparcie
Dobrym pomysłem jest zaopatrzenie się w kilka wydawnictw, które poświęcone są przepisom kulinarnym na zagospodarowanie kuchennych „odpadów", które pozostają po przygotowaniu posiłków. Szybko okaże się, że drugie życie można dać nawet ziemniaczanym obierkom czy warzywom, które posłużyły do przygotowania wywaru. W ten sposób szybko można stać się ekspertem od suszenia, kiszenia i pasteryzowania jedzenia.
