Miejsce pod budowę wybierano starannie. Unikano terenów uznanych za nieprzyjazne ludziom, dotknięte nieszczęściem, pożarem, chorobą. Dzisiaj ważnym kryterium jest również niski koszt zakupu działki. Ale i tak przy wyborze często zasięgamy opinii różdżkarza zarówno w ustaleniu miejsca pod budowę jak i miejsca na studnię.
Wśród zwyczajów związanych z budową domu była również magia
Dziś już o nich zapomniano, ale niegdyś w miejsce, gdzie miało stanąć siedlisko, o północy dziewczęta bez odzienia zaprzęgały się do radła i oborywały wokół bruzdę. Miało to stanowić magiczną granicę przeciw złu: wojnie, chorobie, pożodze, nędzy. Dla wzmocnienia magii składano ofiarę z koguta lub czarnej kury. Niekiedy zakopywano pod narożami domu chleb, ziarno, święcone zioła, medalik i sól.
– W fundamentach umieszczano butelkę, do której wkładano kilka monet, pismo z nazwiskiem właściciela i datą rozpoczęcia budowy, co zdarza się do dziś. Pamiętam też z dzieciństwa, że do dołu gdzie lasowało się wapno, wrzucano padłe zwierzęta domowe i jak słyszałam ptasie jajka, co podobno zwiększało kleistość wapna – wspomina Grażyna Nowak ze wsi Mokre. – Często przychodzą do mnie ludzie prosząc o skorupki jaj, które wrzucają do fundamentów budowanego domu. Jak mówią, ma to zabezpieczyć dom przed wilgocią – mówi Maria Weber z Mogilna.
Echem przeszłości jest żywy do dziś zwyczaj święcenia kamienia węgielnego
Budowę rodzinnego siedliska rozpoczynano na wiosnę, uważając, aby dniem rozpoczęcia pracy była środa względnie sobota, które są dniami Matki Boskiej. Dbano też o to, aby budowę zakończyć zawsze przed żniwami.
Ważnym momentem budowy było „wieńcowe". Gdy nadchodził moment stawiania krokwi, gospodarz zapraszał do pomocy rodzinę i sąsiadów. Według prawa zwyczajowego, nikt pomocy nie odmawiał. Gdy krokwie zostały ustawione, na jednej z nich umieszczano widoczny z daleka wieniec z zielonych gałązek. Niekiedy cieśle wycinali na krokwi datę tego wydarzenia oraz swój znak, tak zwany „gmerk". Bywało, że razem z wieńcem wieszano piłę, siekierę, młot, co było symbolem zakończenia pracy cieśli. Obowiązkiem gospodarza było ugoszczenie wszystkich uczestników tego wydarzenia. Wieszanie wieńca lub wiechy z zielonych gałązek było oznaką powstawania czegoś nowego, jak życia na wiosnę.
– Ten zwyczaj przetrwał. W okolicach Jezior Wielkich praktykowany jest do dzisiaj. Obserwujemy go również w mieście, gdzie wieniec widujemy na szczytach bloków – mówi Zygfryd Kubata.
Po zakończeniu budowy, następował ostatni akt - wprowadzenie i symboliczne przekroczenie progu. Bywało, że wpuszczano najpierw czarnego kota, jeśli zwierzęciu nic się nie stało, uznawano, że można wejść. Jako pierwsi robili to wspólnie mąż z żoną, czego pozostałością jest do dzisiaj przenoszenie przez próg nowo poślubionej małżonki.
W młynach rozpalano najpierw ognisko, jako symbolu ciągłości ogniska domowego. Przestrzeganym zwyczajem było dawniej wniesienie chleba i soli jako symboli dobrobytu. Na szczęście przybijano na progu żelazną podkowę, co praktykowane jest do dzisiaj. Nie zapominano o wniesieniu do nowego domu krzyża i jak obecnie jest często praktykowane, poświęcenie przez księdza.
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?