Ekonomista specjalizuje się właśnie w negocjacjach pomiędzy bankami a klientami. Doradca szacuje, że co piąty "frankowicz" ma kłopot ze spłatą kredytu. Jednym z nich jest 60-letni pan Antoni, który początkowo miał kredyt w euro, jednak potem, za namową doradcy, przewalutował go. – Specjalista z banku mówił, że frank jest dużo bardziej stabilny od euro i nie ma ryzyka dużych wahnięć w kursie. Że to najlepszy i najbardziej opłacalny kredyt – wspomina pan Antoni. Dziś mężczyzna wpadł w spiralę zadłużenia. Wszystko przez to, że zaciągał kolejne kredyty, by mieć za co spłacać ten hipoteczny. I utrzymać wymarzone mieszkanie. – Co teraz ze mną będzie? Nie wiem, czy państwo zaproponuje mi lokal zastępczy, czy wyśle mnie z rodziną do noclegowni – mówi z goryczą. Nawet, gdyby pan Antoni sprzedał mieszkanie, pieniędzy nie starczyłoby na spłatę zobowiązań.
Dowiedz się: Jak skorzystać z możliwości upadłości konsumenckiej
Źródło: UWAGA! TVN/x-news
Krzysztof Oppenheim kiedyś sam doradzał klientom zaciąganie kredytów we frankach. Dziś pomaga zrozpaczonym dłużnikom. – Teraz jest zapotrzebowanie na zupełnie inną usługę: ratowanie klientów, którzy wpadli w problemy finansowe bez własnej winy – tłumaczy. I stanowczo odpiera argument, że "frankowicze" są sami sobie winni. Nie wiedzieli, że kredyt w obcej walucie wiąże się z ryzykiem? – Te kredyty nie sprzedawały się na pchlim targu, tylko w bankach. Z pełnym przyzwoleniem Komisji Nadzoru Finansowego. Wina klienta jest zerowa – odpiera argumenty Oppenheim.
Ekonomista przekonuje, że całą winę za obecny kryzys, ponoszą banki i państwo. Według Oppenheima, Komisja Nadzoru Finansowego w 2006 roku, wydając tak zwaną Rekomendację S (dokument określający dobre praktyki kredytowe dla banków) założyła maksymalne ryzyko kursowe na poziomie 20 procent. Zdaniem doradcy podatkowego banki wykorzystały to bez opamiętania udzielając kredytów.
– To było szaleństwo. W 2007 i 2008 roku, kiedy kurs franka był na najniższym poziomie sięgającym niecałych 2 złotych, udzielano kredytów nawet na 120 procent wartości mieszkania – przypomina Oppenheim. I przekonuje, że doszliśmy do momentu, w którym interweniować musi państwo. Swoją propozycję przesłał już do Związku Banków Polskich i Ministerstwa Finansów. Postuluje przewalutowanie franka szwajcarskiego na złotego po kursie z dnia zawarcia umowy kredytowej i powiększenie rat klientów o 20 procentowe ryzyko kursowe, jakie Komisja Nadzoru Finansowego prognozowała w 2006. Jednocześnie ostrzega, że za tydzień frank może kosztować nawet 6 zł. – To oczywista sprawa, że kredyty we frankach muszą zostać przewalutowane – mówi Oppenheim.
Polecamy wideo: Janusz Piechociński o tym, jak ulżyć frankowiczom
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?