Każdy, kto chciał wynająć mieszkanie lub – co gorsza – je kupić i nie zdecydował się na zlecenie tego zadania specjalistycznej firmie, przechodzi przez to samo. Sprawdzanie kilka razy dziennie w popularnych serwisach internetowych (a nuż ktoś wrzucił okazję?), regularnie zapychana przez subskrybowane newslettery skrzynka pocztowa, znużenie, które ogarnia po kilkunastu minutach przeglądania nowych ofert i pojawiające się coraz szybciej zniechęcenie – dlaczego wszystkie mieszkania wyglądają tak samo źle pomimo tego, że są opisywane w samych superlatywach?
Grzech pierwszy – lenistwo.
Jeśli mieszkanie jest wynajmowane studentom i wiadomo, że zawsze będą na nie chętni, właściciel co sezon prezentuje to samo ogłoszenie. To nic, że zdjęcie pokoju czy kuchni było aktualne w momencie jego pstryknięcia, czyli dekadę temu, to nic, że zmieniły się trasy okolicznych autobusów, regularnie, co lipiec-sierpień w darmowym serwisie widzimy identyczną ofertę.
Grzech drugi – zaniedbanie.
Im więcej zdjęć danego lokum, tym lepiej – teoretycznie. Bo im głębiej w las... Fotografując nasze mieszkanie w celu zwiększenia atrakcyjności ogłoszenia trzeba wiedzieć, że podłogę należy posprzątać i umyć, deskę klozetową opuścić, wannę wyszorować, a leżącą tu i ówdzie garderobę uprzątnąć, przynajmniej sprzed obiektywu aparatu. Czasem lepiej jest się skupić na pięknym detalu niż starać się sfotografować całość.
Grzech trzeci – niewiedza.
Nie oszukujmy się – klikając na dane ogłoszenie, szukamy zdjęć. A znajdujemy najczęściej robione komórką przy złym oświetleniu i ze źle ustawionymi parametrami. Wystarczy się rozejrzeć w naszym otoczeniu za kimś, kto potrafi użyć aparatu tak, by ten korzystnie zaprezentował wnętrze mieszkania oferowane następnie tysiącom ludzi. Obiektyw szerokokątny nie gryzie i kiedy mamy możliwość jego użycia, nie wahajmy się – powiększy on fotografowaną przestrzeń.
Grzech czwarty – skąpstwo.
Nierzadko nieudane zdjęcie nie kłamie i pokazuje smutną prawdę: nieremontowane od dziesięcioleci pokoje, na podłodze linoleum pamiętające wczesnego Gierka, rozszczelnione okna i drzwi. Uciekać, czy może zawalczyć o lepszy wygląd, jeśli kusi nas korzystna cena? Zdecydowanie to drugie!
Trochę pracy i po sprawie
Remedium na bolączki świeżo upieczonego lokatora jest wizyta w sklepie, gdzie znaleźć można duży wybór materiałów i narzędzi niezbędnych do szybkiego remontu (dla wynajmujących mieszkanie w celu jego odświeżenia) i całościowej zmiany instalacji i wyglądu (dla nabywców). Od 17 lat, kiedy to Castorama otworzyła swój pierwszy sklep w Polsce, a teraz właśnie obchodzi swoje urodziny, jej oferta jest skierowana do jednych i drugich. A także do tych, którzy z gotowym planem zamierzają wybudować swój dom oraz do tych, którzy chcieliby wynająć mieszkanie, dom czy pokój innym. Na wszystkich czekają produkty, materiały, a także fachowa obsługa poszczególnych działów, która służy pomocą w wyborze odpowiednich narzędzi i produktów oraz pomoże w realizacji każdej wizji wyglądu naszego lokum.
