Spis treści
Branża budowlana zmaga się z kryzysem. Rośnie ryzyko upadłości
Obecny kryzys gospodarczy, spowodowany m.in. inflacją i wojną na Ukrainie, uderza szczególnie silnie w polską budowlankę. Sygnalizują to m.in. producenci wyrobów budowlanych.
– Sektor budowlany dotkliwie odczuwa skutki kryzysu gospodarczego. Widzimy spadek zamówień, spadek aktywności klientów – mówi cytowany przez PAP Paweł Dziekoński, wiceprezes zarządu firmy FAKRO.
Podobnego zdania jest dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. W wywiadzie udzielonym portalowi inzynieria.com powiedział on, iż w ostatnich miesiącach znacząco wzrosło ryzyko upadłości w branży budowlanej. Zagraża ono zwłaszcza małym i średnim firmom, które muszą zmagać się z rosnącymi kosztami budowy i jednoczesnym spadkiem przychodów.
Jednym z największych problemów jest obecnie zastój w inwestycjach, spowodowany m.in. opóźnieniami w wypłacie Polsce środków unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności. Jak przewiduje Kaźmierczak, pieniądze z UE zasilą mocniej rynek dopiero w 2024 r. i można się wówczas spodziewać spiętrzenia zaległych inwestycji (m.in. drogowych, kolejowych i samorządowych).
Budowa podrożała, wynagrodzenia dla wykonawców – nie
Firmy zmagają się dziś także z kwestią waloryzacji kontraktów – w umowach na realizację inwestycji zawartych kilka lat temu widnieją kwoty wynagrodzenia zupełnie nieadekwatne do tego, ile dziś kosztuje budowa. Żeby nie stracić na takich kontraktach, wykonawcom pozostaje wynegocjowanie wyższej ceny (na co zamawiający nie zawsze się godzą) lub zerwanie umowy.
– Uważam, że zrywanie kontraktów nie będzie powszechnym zjawiskiem, ale nie wykluczam, że do takich sytuacji może incydentalnie dochodzić. Zwłaszcza tam, gdzie (...) inwestor nie jest skłonny do podjęcia z wykonawcą rozmów na ten temat – prognozuje dr Kaźmierczak.
Dobrym przykładem tego, jak bardzo upływ czasu wpłynął na koszty budowy, jest ostatni, zachodni odcinek II linii metra w Warszawie. Gdy w 2018 r. miasto zawierało umowę z wykonawcą odcinka, wartość kontraktu wyceniono na 1,6 mld zł. Wskutek przedłużających się procedur biurokratycznych budowa wciąż jednak nie ruszyła. W międzyczasie ceny materiałów budowlanych i robocizny poszły w górę tak mocno, że wykonawca domaga się dziś dodatkowych pieniędzy – według portalu transport-publiczny.pl może chodzić nawet o 560 mln zł brutto.
Sprawdź, czy masz wszystko, czego potrzebujesz
Na rynku materiałów budowlanych jest lepiej
W tej sytuacji pocieszający jest fakt, że uspokoiło się nieco cenowe szaleństwo na rynku materiałów budowlanych. Nadal trudno mówić o powrocie do normy – wciąż silnie drożeje np. chemia budowlana, której cena skoczyła w ostatnich miesiącach o 15 proc. Poprawiła się jednak dostępność wielu produktów, wcześniej utrudniona z powodu wojny na Ukrainie, która przerwała łańcuchy dostaw.
– Szczęśliwie pojawiają się okresy stabilizacji. Normują się ceny styropianu, można nawet zauważyć tendencję spadkową. (…) Łatwiej teraz o stal, której cena spadła o blisko połowę, w stosunku do początku roku. Ceny wełny mineralnej od lipca są na podobnym poziomie, a zapotrzebowanie na nią jest ogromne – mówi Grzegorz Tymoszewski, prezes Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji.
Nadal jednak problemów jest sporo. Wciąż długo czeka się w hurtowniach m.in. na wełnę mineralną (nawet 2 miesiące). Lepiej jest ze styropianem, który przybywa już po kilku dniach, podczas gdy jeszcze niedawno na dostawy czekało się do dwóch tygodni.
