Spis treści
- Zaczyna wyglądać to trochę lepiej, bo kupujący mieszkania mają większą świadomość tego, co kupują i też trochę inne wymagania od deweloperów pod kątem tego, czy ta zieleń jest i jakiej ona jest jakości
- Zieleń ma bardzo dużo funkcji. Na pewno przyrodnicze, na pewno estetyczne. I te dwa aspekty łączą się w dobre samopoczucie użytkowników przestrzeni
- Ważne dla mnie jest to, żeby patrzeć nieszablonowo, nie starać się powielać pomysłów w kolejnych projektach, tylko szukać nowych
- Na pewno jest większa świadomość mieszkańców miast, że warto inwestować w zieleń
- Chodzi też o to, żeby nie skupiać się na detalu i projektować na czystej kartce, bo zawsze mamy jakieś uwarunkowania, które należy wziąć pod uwagę, przeanalizować i wdrożyć w projekcie
- W Polsce jest bardzo trudny rynek dla nas jako projektantów. To też jednak się powoli zmienia. Są lepsze i gorsze momenty
RegioDom: Projektuje pani zieleń w inwestycjach mieszkaniowych i przestrzeniach publicznych. Jak ocenia pani podejście inwestorów do zieleni? Czy tu się coś zmienia na lepsze lub gorsze?
Małgorzata Sobótka: Na to oczywiście nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dużo zależy od inwestora i od miasta. Każde miasto ma swoją specyfikę i wymagania. Jeśli chodzi o osiedla mieszkaniowe, to klienci mają swoje oczekiwania. Natomiast myślę, że jest jakieś światełko w tunelu.
Zaczyna wyglądać to trochę lepiej, bo kupujący mieszkania mają większą świadomość tego, co kupują i też trochę inne wymagania od deweloperów pod kątem tego, czy ta zieleń jest i jakiej ona jest jakości
Zresztą nie chodzi tylko o zieleń, bo całe zagospodarowanie terenu ma znaczenie i klienci na pewno bardziej zwracają na to uwagę.
A jaką rolę powinna pełnić zieleń w przestrzeni publicznej? Czy tylko dekoracyjną, czy też funkcjonalną?
Skrajności nie są dobre.
Zieleń ma bardzo dużo funkcji. Na pewno przyrodnicze, na pewno estetyczne. I te dwa aspekty łączą się w dobre samopoczucie użytkowników przestrzeni
W momencie, kiedy to działa wspólnie – jest i ładne, i ma duże walory przyrodnicze – to zawsze znacznie lepiej funkcjonuje. Od kilku lat, odkąd pojawił się COVID-19, patrzymy też pod kątem bardziej użytkowym – czy poza patrzeniem na zieleń, możemy jeszcze z niej coś zaczerpnąć, skorzystać w jakiś inny sposób. Tu dobrym przykładem są ogródki społeczne.
Zieleń ma także ogromne znaczenie w retencji wód opadowych, bo tereny zielone chłoną wody opadowe i można wspomagać te naturalne procesy. Zielono-niebieska infrastruktura również jest związana z zagospodarowaniem terenów zieleni.
Co obecnie jest najważniejsze w projektowaniu zieleni w przestrzeni publicznej, a co prywatnej? Czy w ogóle są widoczne jakieś różnice?
Na pewno miasta i inwestorzy instytucjonalni dużo większą uwagę zwracają na to, żeby to dobrze funkcjonowało przyrodniczo – żeby dawało oddech, ale działało też pod kątem retencjonowania wód i poprawiało klimat w mieście.
Co do inwestorów prywatnych myślę, że największe znaczenie mają nadal kwestie estetyczne i funkcjonalne – co ten ogród ma im dawać. Oczywiście w miastach i na osiedlach estetyka również ma ogromne znaczenie, ale tutaj mamy trochę więcej obostrzeń i uwarunkowań, które nam kształtują przestrzeń.
A co dla pani jest najważniejsze w projektowaniu zieleni?
Ludzie, którzy mają korzystać z tej przestrzeni. Bo to ma być dla nich, nie dla urzędników, nie dla mnie jako projektanta, ale dla tych docelowych użytkowników. Dlatego staramy się, żeby to była przestrzeń, która jest potem przyjemna do użytkowania, przyjemna do patrzenia, ale żeby też dawała coś więcej, typu właśnie poprawę mikroklimatu, czy zapobiegała temu, żeby nie było lokalnych podtopień.
Czy ma pani jakieś swoje ulubione rośliny albo elementy małej architektury, które najczęściej wykorzystuje pani w projektach?
Staram się patrzeć na każdy projekt indywidualnie i nieszablonowo oraz starać się szukać najlepszych rozwiązań też pod kątem budżetu. Bo oczywiście to się musi mieścić w określonych ramach finansowych. Czasem ten budżet jest większy, czasem mniejszy, natomiast staramy się zawsze znaleźć takie rozwiązanie, które będzie łączyć i estetykę, i funkcjonalność, ale też wymagania – czy może raczej ograniczenia – budżetowe.
Ważne dla mnie jest to, żeby patrzeć nieszablonowo, nie starać się powielać pomysłów w kolejnych projektach, tylko szukać nowych
Co do roślin, to ważne, żeby były to takie, które mają szansę przetrwać w dzisiejszym polskim klimacie, który jest dość trudny. Mamy i mróz, i ogromne upały, i suszę. Staramy się nie projektować gatunków, które są bardzo wyjątkowe, wymagające, czy podatne na choroby, bo to potem sprawia kłopot. Staramy się szukać różnych rozwiązań i połączeń.
Ważne jest też, żeby zieleń zapewniała też wspomaganie fauny: małych ssaków, ptaków, owadów, zapylaczy, bo one również są bardzo ważne w tym wszystkim.
Czyli ogród – w szerokim ujęciu – korzystny dla wszystkich?
Tak, ale nie szłabym w ekstrema, żeby projektować tylko i wyłącznie byliny, które będą dobre dla owadów, czy dla ptaków. Bo warto szukać połączeń i balansu. Przykładowo takie rabaty bylinowo-trawiaste przez dużą część roku są jednak nieatrakcyjne, więc dobrze je łączyć z innymi, żeby osiągnąć równowagę. Ważne, żeby było też sporo roślin zimozielonych, tak żeby była całoroczna baza, która będzie dobrze wyglądać i dobrze funkcjonować w danej przestrzeni.
Prowadzi pani pracownię od ponad 15 lat. Czy zauważa pani jakieś zmiany właśnie w podejściu do zieleni, projektowania?
To nie są jakieś drastyczne zmiany.
Na pewno jest większa świadomość mieszkańców miast, że warto inwestować w zieleń
Na pewno mają większe oczekiwania w stosunku do deweloperów i tego, co deweloper sprzedaje im razem z mieszkaniem. Żeby przestrzeń była czymś więcej niż trawnikiem, żeby dawała im więcej możliwości. Jest dużo też narzędzi, które w tym pomagają. Zmieniają się Warunki techniczne, więc pojawiają się aspekty prawne, które wymuszają pewne rzeczy, ale i sami mieszkańcy dużo zmieniają w tej kwestii.
Studiowała pani w Holandii. Jak to zmieniło pani podejście do projektowania krajobrazu?
Na pewno to, że patrzy się na szerszy obraz, a nie na mały teren, czy tylko nasz ogród. Trzeba spojrzeć, co mamy wokoło. Jakie są potrzeby społeczności?
Chodzi też o to, żeby nie skupiać się na detalu i projektować na czystej kartce, bo zawsze mamy jakieś uwarunkowania, które należy wziąć pod uwagę, przeanalizować i wdrożyć w projekcie
Chciałam zapytać o zieleń we wnętrzach biurowych czy publicznych. Czy w tym zakresie coś się zmienia, bo mam wrażenie, że brakuje w nich zieleni?
To trudny temat, bo zieleń we wnętrzu to duży wysiłek ekonomiczny dla zarządcy, czy najemcy. Trudno wypośrodkować zysk płynący z zieleni, taki jak dobry wpływ na estetykę, czy samopoczucie, z nakładami na utrzymanie roślin. To powinno być uwzględnione od początku projektowania budynku, tak, żeby zieleń miała optymalne warunki do wzrostu i bytowanie w danym miejscu. A bardzo często jest zostawiane na sam koniec, gdy już jest trochę za późno, żeby zapewnić warunki, które będą rzeczywiście dobre i dadzą szansę tej zieleni się utrzymywać.
A czy architekt krajobrazu to jest zawód z przyszłością?
Czy zawód z przyszłością? Myślę, że to jest zawód bardzo potrzebny.
W Polsce jest bardzo trudny rynek dla nas jako projektantów. To też jednak się powoli zmienia. Są lepsze i gorsze momenty
W niektórych środowiskach jesteśmy doceniani jako specjaliści, natomiast bardzo długo to był marginalizowany zawód, uważany za niepotrzebny, a nawet fanaberię. Mam nadzieję, że to się będzie coraz szybciej zmieniać, bo uważam, że jednak nasza wiedza i to, co możemy wnieść do projektów różnych, jest bardzo cenne.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź RegioDom codziennie. Obserwuj RegioDom.pl!
