
Osiedla z absurdalną numeracją
Szukasz mieszkania pod adresem Pasaż Ursynowski 10? Powodzenia – przebieg ulicy zaznaczono na zdjęciu kolorem czerwonym. Wielu planistów z czasów PRL-u nieszczególnie przejmowało się przy projektowaniu osiedli wygodą mieszkańców i przebieg osiedlowych uliczek oraz ich numeracja nieraz mają niewiele sensu. Tyle dobrego, że dziś można przynajmniej skorzystać z pomocy technologii GPS...

Ciemne, ślepe kuchnie
Wydawałoby się, że okno w pomieszczeniu, gdzie się gotuje, to podstawa. W PRL-u najwyraźniej uważano jednak inaczej, bo zmorą tamtych lat – wynikającą oczywiście z oszczędności – były ciasne, ciemne kuchnie bez dostępu światła dziennego. Jeśli komuś zdarzyło się coś przypalić, usunięcie przykrego zapachu z pomieszczenia bez okna nie było łatwe.

Bloki tuż przy przemyśle ciężkim
Żeby ułatwić pracownikom hut i fabryk dojazdy do pracy, w pobliżu zakładów stawiano osiedla mieszkaniowe. Rzadko przejmowano się jednak zagrożeniem w postaci skażenia. Tymczasem badania pokazywały, że na niektórych takich osiedlach ziemia i powietrze były stale skażone m.in. rakotwórczym benzo(a)pirenem, fluorem, fenolem czy metalami ciężkimi. Problem nie zniknął wraz z upadkiem zakładów – w wielu miejscach gruntu wciąż nie oczyszczono.

Balkony francuskie, czyli „rzygowniki”
Nazwa „balkony francuskie” może się kojarzyć z elegancją, ale w wydaniu PRL tzw. rzygowniki były tylko nędzną namiastką prawdziwego balkonu. Budowane z oszczędności, w blokach pozwalały co najwyżej na lepsze przewietrzenie mieszkania. Niezamierzonym przez projektantów plusem jest też to, że dziś do takich mieszkań łatwiej jest dobudować balkon.