
Brak ocieplenia budynków
W PRL-owskich realiach mieszkańcy bloków często nie odczuwali zbytnio braku ocieplenia – kaloryfery musiały grzać i tyle, a kosztami nikt się zanadto nie przejmował (tym bardziej, że ówczesne żeliwne grzejniki były bardziej wydajne niż dzisiejsze panelowe). Ponoszono jednak koszty zdrowotne, gdyż spalanie ogromnych ilości węgla zanieczyszczało powietrze. Dopiero lata 90. uświadomiły wielu osobom, ile opału potrafi pożreć nieocieplony budynek i jak wysokie opłaty to generuje.

Łazienka i toaleta osobno
Ta cecha PRL-owskich mieszkań niekoniecznie jest wadą – wiele osób preferuje takie rozwiązanie. Jest też jednak mnóstwo osób, dla których jest to zmora ówczesnego budownictwa. Przeciwnicy oddzielania łazienki od WC wskazują, że mieszkania są przez to ciaśniejsze (dodatkowa ściana), a maleńka toaleta często sprawia problemy osobom otyłym czy z trudnościami w poruszaniu się.

Niski standard życia w kamienicach
Choć PRL kojarzy się głównie z blokami z wielkiej płyty, trzeba pamiętać, że tysiące Polaków mieszkały wówczas w kamienicach, nieraz jeszcze XIX-wiecznych lub przedwojennych. Standard życia w takich budynkach często był bardzo niski: mieszkańcy nieraz mieli do dyspozycji tylko jedną wspólną toaletę na korytarzu, a lokale ogrzewały piece kaflowe, do których trzeba było nosić węgiel w wiaderku. Gdzieniegdzie nie było nawet bieżącej wody czy kanalizacji, nie wspominając już o luksusach typu winda.

Patodeweloperka istniała także w czasach PRL-u, choć nie nazywano jej w ten sposób. Przesuwaj zdjęcia w prawo, używając strzałek lub gestów.