Mocne zielenie, jaskrawe róże, głębokie czerwienie, ciemne brązy i zdecydowane odcienie koloru niebieskiego zdobią elewacje starych osiedli. Z jednej strony odmieniają oblicze tych miejsc, z drugiej agresywnie dominują w krajobrazie. O kolorach elewacji decydują sami mieszkańcy bloków i to oni mają decydujące zdanie w tej sprawie. Czy zawsze ich pomysły służą dobrej sprawie, zapytaliśmy Edytę Banachowską, architekta z kieleckiej Pracowni Architektonicznej Ebe Studio.
- W dzisiejszych czasach potrafimy docenić piękno zabytków, ale zobaczyć architekturę w wielkiej płycie potrafią tylko naprawdę nieliczni. A szkoda, gdyż efekty prób ucieczki od architektury wielkiej płyty oglądamy w postaci okropnych koszmarów - typowe dziesięciopiętrowce z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku bez poszanowania zarówno architektury własnej, jak i otaczającej przestrzeni malowane są w sposób chaotyczny i całkowicie odbiegający od tego, co proponowali projektanci tamtych czasów. Wieżowce straszą różową fasadą z łukiem na jednej trzeciej elewacji, elewacją w kolorze pomarańczowo-zielonym i tym podobne. A wystarczy jakakolwiek konsultacja z projektantem, żeby kieleckie wieżowce nie straszyły. Na pochwałę zasługuję kielecka Spółdzielnia Mieszkaniowo-Budowlana imienia profesora Jana Czarnockiego, która długo przed planowanymi remontami prace nad kolorystyką odnawianych bloków zleciła architektom, i to architekci głosowali nad projektami kolegów wybierając te najlepsze – wyjaśniła Edyta Banachowska.
Marzena Smoręda, „Echo Dnia"
