Jak zorganizować dobrze dom i siebie

Krzysztof Pietras
Dobrze zorganizowanaJak zorganizować dobrze dom i siebie
Dobrze zorganizowanaJak zorganizować dobrze dom i siebie dobrzezorganizowana.pl
Jaką rolę w pracy i życiu pełnią pozytywne nawyki oraz jak je wypracować? Jak sposób działania przekłada się na przestrzeń, zaś przestrzeń na działanie i co to jest zorganizowany dom? O tym i nie tylko o tym w rozmowie z Magdaleną Grabdą-Arendarczyk, autorką bloga dobrzezorganizowana.pl

Regiodom.pl: Są takie dni, kiedy wszystko idzie nam jak z płatka: robota pali się w rękach i wcale nie trzeba zastanawiać się nad kolejnością zadań. A potem... tydzień jak po grudzie. W domu bałagan, komputer strach odpalać. Niektórzy z nas mają przewagę tych pierwszych dni, życiem innych rządzi chaos. Jak pozbyć się tych gorszych dni z kalendarza?

Magdalena Grabda-Arendarczyk: Jeśli to efekt zmęczenia, to na początek recepta jest jedna: odpuścić. Kiedy odczuwamy spadek formy, warto sobie uświadomić, że świat się nie zawali, gdy jednego, czy drugiego dnia czegoś nie zrobimy. Jeśli zaś koniecznie musimy coś zrobić, to trzeba wybrać jedno najważniejsze zadanie, a resztę zostawić. Krótki odpoczynek, złapanie oddechu pomaga zebrać siły i energię potrzebną do działania. Potem najlepiej wziąć kartkę i długopis, zrobić listę zadań, które koniecznie muszą zostać wykonane i... po prostu zacząć działać. Ale najpierw warto dokonać selekcji spisanych zadań. Zastanówmy się, czy koniecznie wszystko musimy zrobić: czy nie można czegoś całkiem odpuścić albo delegować. Jeśli ktoś nie potrafi, to może mieć problem, ale trzeba się tego nauczyć. A to jest do nauczenia.

 Przeczytaj również: Jak zrobić świąteczne porządki z długotrwałym efektem

Od czego zacząć zorganizowanie siebie?

Jeżeli chcemy siebie zorganizować, zaczęłabym od pytania dlaczego, po co chcę to zrobić. Bo to wyznaczy kierunek i dostarczy niezbędnej motywacji. A po drugie trzeba się uzbroić w cierpliwość. Nie da się zorganizować siebie, czy swojego domu w jeden dzień. Na to trzeba czasu.

Zadanie sobie tych pytań pomaga w ustaleniu kierunku zmian: jeśli najbardziej potrzebuję większej ilości czasu i uwagi na sprawy zawodowe, nie mogę pozwolić na to by rozpraszały mnie w tym czasie sprawy osobiste i np. domowe. Jeśli więc ktoś pracuje w domu...

... to musi ten dom odsunąć. Ja też pracuję w domu i wypracowałam sobie taką zasadę, że w czasie moich godzin pracy, zajmuję się tylko pracą. Mimo, że woła mnie pranie, stoją naczynia po śniadaniu, które mogłabym schować do zmywarki, staram się nie zajmować sobie tym głowy. Chyba, że robię sobie przerwę. Wówczas mogę poświęcić na to kilka minut. Jeśli od 8.00 do 15.00 jestem w pracy, to staram się zajmować tylko obowiązkami związanymi z pracą.

I udaje się to pani? Bo to chyba trudne...

Jest trudne, ale po dwóch latach pracy w domu mogę powiedzieć, że tak – już mi się udaje.

Efektywnie? Pytam, bo z wielu stron ponawiają się komunikaty, że spada nasza efektywność. Mimo, że przez cały czas jesteśmy zajęci. Odpisujemy na masę maili, przygotowujemy raporty. Niektórzy naprawdę dużo pracują, a efektów ich pracy nie widać. Z kolei inni mają czas na wypicie kawy i rozmowę z koleżanką, a zawsze są wyrobieni na czas. Z jednej strony to pewnie masa atakujących nas rozpraszaczy...

To kwestia nauczenia się. Jesteśmy nauczeni tego, że ciągle mamy być dostępni: odpowiadać na wiadomości, maile, telefony. Radziłabym pozamykać wszystkie rozpraszacze: skrzynkę mailową, portale społecznościowe. Jeśli nie możemy wyłączyć telefonu, to wyciszyć go chociaż i położyć gdzieś dalej. Zacząć od takich prostych rzeczy. Jakże często się zdarza, że zaglądamy na facebooka na chwilę, by odpowiedzieć komuś na wiadomość, a po pół godzinie, albo i dalej orientujemy się nagle, że utknęliśmy.
Pomocne będą specjalne aplikacje pomagające blokować rozpraszacze. Za ich pomocą można zaplanować, że w godzinach pracy określone witryny będą dla nas niedostępne. Odzyskamy dostęp dopiero po wyznaczonym czasie.

Ponoć najważniejsze jest wyrobienie nawyków. Ale jak się za to zabrać? Najpierw pozbyć się starych? Pojedynczo, czy stadami? Ile trwa wyrobienie nawyku? Czy może pani zaproponować konkretne strategie?

Użyję osobistego przykładu. Ja w swojej pracy nad sobą skupiłam się na kształtowaniu w sobie takich nawyków, które pomagają w utrzymaniu uporządkowanego mieszkania. To może być codzienne ogarnięcie mieszkania przed snem, albo pobieżne posprzątanie niektórych pomieszczeń: łazienki, czy kuchni, by przed pójściem spać pozostawić tzw. czyste blaty. To na pewno pomoże dobrze zacząć kolejny dzień. Zdecydowanie każdy może w sobie takie nawyki wyrobić, tylko trzeba je sobie starannie przemyśleć i zaplanować. Jeśli chcemy wprowadzić na stałe zwyczaj, że codziennie przed pójściem spać porządkujemy kuchnię, to nie należy podchodzić do tego w ten sposób, ze codziennie musi być posprzątana na błysk, tylko, że każdego wieczoru, np. od razu po kolacji przez 5-10 minut porządkujemy kuchnię. Robimy najpilniejsze rzeczy: wkładamy naczynia do zmywarki, chowamy żywność, przecieramy blaty. Moim celem nie jest czysta kuchnia, tylko działanie.

Takie mam głębokie przekonanie, że mój dom i ja to dwa nierozłączne przedsięwzięcia organizacyjne. Czy mam rację? Po czym poznać, że dom jest dobrze lub słabo zorganizowany i jak się zabrać za "usprawnianie" przestrzeni?

Trudno to określić jednoznacznie, bo każdy wyznacza sobie własne kryteria. Dla mnie przestrzeń jest słabo zorganizowana, kiedy chcąc się zabrać do pracy, więcej czasu poświęcam na szukanie potrzebnych narzędzi i materiałów. Jeśli większość czasu poświęconego na pracę, skupiamy się na szukaniu potrzebnych dokumentów, to coś jest nie tak. Dla mnie wyznacznikiem dobrze zorganizowanego domu jest miejsce na wszystko i wszystko na swoim miejscu. Kiedy wiem gdzie co leży, praca idzie łatwiej. Ułatwia to realizację konkretnych zadań. Jeżeli mamy wyznaczone jedno miejsce np. na faktury – teczkę, czy półkę, to konieczny nawyk będzie taki, żeby każdą fakturę, która trafi w nasze ręce od razu odkładać właśnie tam. Wtedy przed wyjazdem do księgowej nie trzeba szukać papierów po całym mieszkaniu, tylko bierzemy teczkę i jedziemy.

Papiery często fruwają po mieszkaniu. A jakie są inne najczęstsze ogniska chaosu?

Miejscem, które w wielu domach wymaga zorganizowania jest przedpokój, a w nim na pewno miejsce na klucze. Jeśli po powrocie do domu nie odkładamy kluczy na jedno określone miejsce tylko rzucamy byle gdzie w ferworze rozbierania siebie i dzieci, to rosną szanse na to, że przed kolejnym wyjściem będziemy biegać po całym mieszkaniu, tracąc cenne minuty lub nawet kwadranse na ich poszukiwanie. Bo gdzieś one powinny tutaj być.
Ważna jest też szafa. Moim zdaniem im mniej rzeczy mamy w szafie, tym łatwiejsze jest porządkowanie jej, ale także wybór ubrań.

Porozmawiajmy o narzędziach przydatnych w organizowaniu siebie i przestrzeni. Wspomniała już pani o aplikacjach ograniczających rozpraszacze. Co jeszcze się przydaje?

Na początek przyda się przede wszystkim kartka i długopis. Bo początek organizacji wymaga przelania myśli i planów na papier. Łatwiej je wówczas uporządkować, wysupłać te najważniejsze sprawy. Potem można się zaopatrzyć w choćby zwykły kalendarz.
Co do organizacji domu, to nie zaczynajmy od narzędzi. Organizację domu zalecam zacząć od tego, żeby zrobić w nim porządek i poodkładać wszystkie rzeczy na swoje miejsce. Przy okazji przyjrzeć się im i zastanowić – co jest nam potrzebne, a czego możemy się pozbyć. Przedmiotom, które przetrwają selekcję trzeba znaleźć miejsce: szufladę, półkę, pojemnik, czy koszyczek. Tak warto postąpić w każdym pomieszczeniu. Kiedy przedmiotów będzie mniej, każdy z nich znajdzie swoje bardzo konkretne miejsce, a domownicy wyrobią w sobie nawyk odkładania ich na miejsce od razu po użyciu, porządek utrzymamy o wiele łatwiej.

A do wygodnego i eleganckiego przechowywania przydadzą się koszyczki, organizery...

Owszem, ale nie ma sensu kupowanie ich w nadmiernych ilościach. Najpierw należy się zorientować ile rzeczy faktycznie trzeba będzie w nich pomieścić. Selekcja przedmiotów na początku jest konieczna, żeby na siłę nie szukać miejsca dla rzeczy, których tak naprawdę trzeba się pozbyć. Pokażmy to na przykładzie lakierów do paznokci. Załóżmy, że mamy ich 50. Przydałby się może duży koszyk albo dwa mniejsze. Jeśli jednak wcześniej przeprowadzimy selekcję, wyrzucimy zeschnięte, przeterminowane, może się okazać, że ostatecznie zostanie ich pięć. Podobnie jest z innymi rzeczami: ubraniami, kosmetykami, narzędziami. A wszelkie pojemniki do organizowania przestrzeni są dość drogie. Po co narażać się na niepotrzebne koszta, nieprzemyślanymi zakupami? Zastanówmy się także, czy nie możemy wykorzystać czegoś, co już posiadamy w domu.

Nie działamy w próżni: małżonek, dzieci – jak ich zachęcić do zmian? Da się w ogóle? np. namówić męża, żeby co drugi dzień zmywał naczynia od razu po obiedzie i nie kładł się na kanapie, zanim nie wyjmie z niej pościeli? Albo żonę, żeby odkładała rzeczy w określone miejsce?

Najlepszym motywatorem do zmian jest przykład. I to własnym postępowaniem powinniśmy wskazywać kierunek zmian. Trudno przecież wymagać od dzieci, żeby miały porządek na biurkach, gdy na naszym własnym piętrzą się brudne kubki. Zacznijmy więc od pokazania własnym działaniem, jak chcemy zorganizować przestrzeń i życie, a w następnym kroku wciągnijmy domowników w swoje działania. Na początku jest rozmowa, pytanie ich co sądzą na temat wspólnego działania, jaki kierunek proponują wyznaczyć. Może zaproponują coś ciekawego. Ustalenie wspólnego, kompromisowego frontu jest ważne. A potem delegowanie części zadań. Nie da się przecież wszystkiego zrobić samodzielnie. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na regiodom.pl RegioDom