W 2021 roku wszystkie nowe budynki będą musiały spełniać wymogi prawie zerowego zapotrzebowania na energię. Ustawodawca mówi o dwóch progach przygotowawczych w latach 2014 i 2017. Mają one ułatwić płynne przejście do standardu docelowego. Wbrew pozorom, zaostrzenie wymogów powinno przynieść nam korzyści i oszczędności.
Jak grubość izolacji termicznej będzie potrzebna w kolejnych latach
Zgodnie z wytycznymi, które mają być osiągnięte w 2021 roku, Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie.
W dokumencie tym zapisane są wymagania dotyczące m.in. izolacyjności przegród, konstrukcji i wymagań, jakie muszą być spełnione przez nowe i modernizowane budynki. Jednym z postawionych wymogów jest zmniejszenie maksymalnej wartości przenikania ciepła ścian (oznaczenie U). Co to oznacza w praktyce? Niesie to za sobą zmianę grubości izolacji, jaką będzie trzeba stosować.
Dziś wymaganie jest, by współczynnik przenikania ciepła dla ścian U był mniejszy niż 0,3 W/(m2K). To oznacza, że ścianę trzeba pokryć materiałem termoizolacyjnym o grubości około 10–12 cm. Planowane wymagania na rok 2014 podnoszą poprzeczkę do Umaks. = 0,25 W/(m2K), a na rok 2017 – 0,23 W/(m2K). Natomiast w 2021 roku ściany będą spełniać kryterium Umaks. = 0,20 W/(m2K).
– W przełożeniu na fizyczne zmiany w projektach, wymagana grubość izolacji cieplnej wzrastać będzie średnio o około 2 cm w roku 2014, 4 cm w 2017 i 5 cm w 2021 r. Podobnie sprawa wygląda w przypadku dachów (ok. 15 cm – dziś, 18 cm w 2014, 20 cm w 2017, 25 cm w 2021) i podłóg (6 cm dziś i 10 w pozostałych latach). Oczywiście wpłynie to na koszt inwestycji, jednak wydatek zwróci się już po kilku latach użytkowania, a koszty utrzymania budynku znacząco spadną – wyjaśnia Piotr Pawlak z firmy Rockwool.
Im wyższe wymagania, tym stosunek kosztów do zysków staje się korzystniejszy. Przy założeniach na rok 2021, ogrzewając średniej wielkości domek jednorodzinny, w skali roku zaoszczędzić można przeszło 1000 zł. Biorąc pod uwagę średni okres eksploatacji budynku sięgający 30 lat, kwota ta jest całkiem pokaźna.
Nowe przepisy, choć idą w słusznym kierunku, są wbrew pozorom dość zachowawcze
Można zadać pytanie: skoro ciepło, a wraz z nim pieniądze, ucieka z naszych domów jak woda z dziurawego garnka, dlaczego łatamy tylko część dziur zamiast wyeliminować wszystkie? W szerszej perspektywie to zrozumiałe – zbyt szybko idące zmiany wprowadzane na szczeblu rządowym, zwłaszcza te sięgające do naszych kieszeni, mogą budzić kontrowersje.
