Wjeżdżając do Holandii od strony Niemiec, ma się wrażenie, jakby świat przybierał idealne formy i kształty. Duże połacie pól a na nich pasące się zazwyczaj „czerwone" bydło i owce. Wszystko zadbane i przyjemne dla oka. Przy lokalnych drogach nie ma zarośli. Znaki, jeden za drugim, informują podróżnych, gdzie i jak jechać. A drogi są gładkie i szerokie. Na trasach dobre marki samochodów. Mogło by się wydawać, że to raj, kraj niemal idealny, ale jak wszystko ma też swoje minusy.
Przeczytaj również: Style ogrodów: jak je aranżować
Budynki mieszkalne: monotonne czy bajkowe?
O holenderskich domach można by powiedzieć, że są monotonne Jeden jest podobny do drugiego. Z drugiej strony są zadbane, kolorowe, nowoczesne. Domy równe dla każdego. Tu nikt nie może się wyróżniać. Dlatego tak bardzo trudno w Holandii stać się oryginalnym. Osiedla mieszkaniowe w miastach nie różnią się od siebie niczym szczególnym. Budowane na tzw. jedno kopyto powodują, że łatwo się zgubić.
W mieszkaniach panuje styl holenderski. Budynki z zewnątrz są proste, ale funkcjonalne, a ich wnętrza bardzo praktyczne, jasne, przestrzenne, a przede wszystkim eleganckie. Holendrzy gustują w olbrzymich oknach, których nawet wieczorem nie zasłaniają ani firanami, ani żaluzjami. Przebywając w holenderskim mieszkaniu w oczy rzuca się niesamowita przestronność. A minimalizm w dodatkach sprawia, że pokoje są optycznie większe niż w rzeczywistości.
Zagrody domowe niczym wiejskie fortece
W Holandii nie ma jednoznacznego podziału na wsie i miasta. Tereny wiejskie stanowią część miasta i taki też mają adres. W miastach budynki są do siebie bardzo podobne, na „wsiach" zagrody domowe stanowią osobistą fortecę. Położone od siebie w dużych odległościach domy wraz z budynkami gospodarczymi ogrodzone są dużą liczb drzew iglastych i liściastych. Dlatego gospodarstwa te wyglądają, jakby się przed czymś broniły. I rzeczywiście, to ochrona przed wiatrem.
Holendrzy mają swój specyficzny styl dekorowania domów. Tu każde ognisko domowe ma swoją nazwę, np. jaskółcze gniazdo czy niebiańskie oko. Wszystko zależy od pomysłowości właścicieli. Jak nazywa się dom łatwo zauważyć, gdyż prawie na każdym spotkać można tabliczkę z napisem. Często też przy domach znaleźć można drewnianą tabliczkę z nazwiskiem rodziny mieszkającej w danym domu. Ale to nie jedyna drewniana niespodzianka przed domem. Bowiem tradycją są stojące chodaki (drewniane klapki), w których bardzo ciężko chodzi się obcokrajowcom.
Gdy w holenderskiej rodzinie na świat przychodzi dziecko, nie da się tego ukryć. Przed domem robi się kolorowo. Tradycyjnie bowiem wisieć muszą pomarańczowe chorągiewki i stać musi bocian, koniecznie na jednej nodze. Gdy goście przychodzą w odwiedziny, w zależności od tego czy urodził się chłopiec, czy dziewczynka częstuje się ich różowymi (dziewczynka) lub niebieskimi (chłopiec) ciasteczkami.
Warto zobaczyć: Modne dodatki do dekoracji w domu
Co w kraju wiatraków zachwyca obcokrajowców?
- Tulipany. Wspaniałe dywany tulipanów można oglądać na polach od kwietnia do lipca, ich zakwitanie zależy jednak od pogody. Bywają miejscowości, np. Dronten (60 km od Amsterdamu), gdzie pola tulipanów ciągną się kilometrami. Te różnokolorowe kwiaty sadzi się, by „urodziły" się kolejne cebulki. Gdy kwiaty są już dojrzałe a cebulki odpowiednie, płatki ścina specjalna maszyna a potem wykopuje cebulki. Dlatego w czasie późnej wiosny i lata na polach spotkać można od kilkunastu do kilkudziesięciu olbrzymich skrzyń, do których już po wykopaniu wędrują cebulki. Na takie pole, za pozwoleniem właściciela, warto wybrać się z woreczkiem i pozbierać cebuli, które zostały. Zasadzić i pamiątka z Holandii będzie cieszyć nasze oko przez cały rok.
- Wiatraki i młyny. Zabytkowe młyny spotkać można praktycznie w całej Holandii, ale są regiony, gdzie jest ich zdecydowanie więcej. Niestety wiele z nich ulega zniszczeniu, tu cała rola w konserwatorach, którzy przywracają im wygląd. Wiatraków, jak wiadomo, jest bardzo dużo. W zasadzie na każdym polu kręcą się śmigła. W Holandii bowiem bardzo dużo jest dni wietrznych. Bywa, że gospodarze na swoich posesjach mają prywatne wiatraki, a wtedy prąd czerpią za darmo. Jednak budowa takiego wiatraka nie jest sprawą prostą ani tanią.
- Sady. Idealnie zadbane sady są nie tylko doskonałą opcją na biznes, ale także świetną ozdobą holenderskiego krajobrazu. W sadach panują grusze i jabłonie w różnych odmianach. Zbiory następują od około połowy września i trwają najdalej do początków listopada. Z ok. 40 hektarowego sadu, zebrać można ok. 350–500 kilogramowych skrzyń owoców. Później jabłuszka są sortowane i wysyłane np. na Wschód a nawet do Polski. Wszystkim jednak kieruje natura. To od niej zależy jakość i długość zbiorów. W sadzie i na polach zaobserwować można na glebie muszelki, całe i połamane. To fascynujące, kiedy podczas wędrówki przez sad zbiera się muszle. Wszystko dlatego, że Holandia to teren odzyskany.
- Kanały. To ozdoba Holandii. O Amsterdamie rzec można, że to druga Wenecja. Pływa się po nich wręcz bajkowo. Holendrzy mówią, że kanałem szybciej. W samym Amsterdamie jest ich ponad sześćset. Kiedyś były drogą komunikacji i transportu towarów w tym portowym, kupieckim mieście.
Na co warto uważać w Holandii?
- Na rowerzystów, którzy na drodze mają pierwszeństwo. Trzeba mieć oczy do koła głowy. Jednak ze względu na sporą liczbę obcokrajowców w Holandii, rowerzyści stali się bardziej ostrożni.
- Na żarty. Inna kultura, tradycja, język sprawia, że nie wszystko co śmieszy nas, Polaków, śmieszy też Holendrów. Bywa, że nie zrozumieją naszego żartu lub uznają go za wulgarny czy bez sensu. Dlatego wybierając się do kraju wiatraków, dobierajmy słowa z rozwagą.
O Holandii można by pisać wiele. Pyszne holenderskie, okrągłe sery zdobią wystawy niejednego sklepu. Holandia to nie tylko kraj wiatraków i tulipanów, to także kraj żaglówek i bardzo smacznych frykadelek oraz kempingów.
