Od 23 lat w domu, w podkieleckiej Bilczy mieszka z rodziną Lucjan Pietrzczyk. Zbudował go własnym sumptem i wykonał przy nim wiele prac własnoręcznie.
– Po kilku latach pobytu w Kielcach, wróciłem prawie dokładnie w to miejsce, w którym się urodziłem i wychowałem. Postawiłem dom na ojcowiźnie i to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu – mówi Lucjan Pietrzczyk.
Lucjan Pietrzczyk ma 53 lata. Pochodzi z Bilczy. Ukończył między innymi pedagogikę w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach. Od 1984 pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego w szkole podstawowej w Bilczy. W 2008 objął stanowisko świętokrzyskiego wicekuratora oświaty.Obecnie jest posłem na Sejm VII kadencji z listy Platformy Obywatelskiej . Żona Beata. Synowie Wojciech 26 lat, Maciej 20 lat. Jego pasja są ludzie, zwierzęta. Hobbystycznie zajmuje się majsterkowaniem i wykonywaniem prac w drewnie. Uwielbia książka.
Koty w roli głównej
Rodzina posła Pietrzczyka składa się z: żony Beaty, synów 26-letniego Wojciecha i 20-letniego Macieja oraz... całej gromady prześlicznych kociaków.
– Sama nie wiem, kto ma w tym domu najwyższą pozycję - śmieje się pani Beata, z zawodu nauczycielka języka angielskiego, która pracuje nieopodal, w szkole w Bilczy.
– Koty są tutaj domownikami na szczególnych prawach. Właściwie wszystko im wolno, ale trzeba przyznać, że specjalnie tej pozycji nie wykorzystują – mówi z uśmiechem.
Ognisko domowe
W dużym salonie, urządzonym klasycznie, w kominku buzuje ogień. Przy stole przy herbacie państwo Pietrzczykowie opowiadają o rodzinie i domu. – Przede wszystkim mieszka się nam tu znakomicie - mówi pan Lucjan. - Sąsiadów mamy najlepszych pod słońcem, okolica jest ciekawa i piękna, a dom w sam raz na nasze potrzeby. Nie przeniósłbym się stąd nigdzie indziej za nic w świecie – mówi.
Opowiada o rozmowach z sąsiadami prowadzonymi na różne sposoby, przez płot, na ławeczce, przy sklepie, w domu i altanie i od razu widać, że wszyscy żyją tu, jak jedna wielka rodzina.
– Zanim przeprowadziliśmy się tu dokładnie 28 lipca 1991 roku, trwała budowa, przy której spędzałem prawie cały swój wolny czas. Kopałem fundamenty, pracowałem przy zbrojeniu, szalowaniu, hydraulice. Wreszcie przy wykańczaniu wnętrz w drewnie, które lubię szczególnie ze względu na specyficzny klimat, który tworzy. Dom ma wiele ścian wyłożonych deskami, a kącik jadalny zbudowany jest z nich w całości.
Niestety, od wielu lat dla domu pan Lucjan ma bardzo mało czasu. – Pracuję od rana do nocy, moja żona podobnie. Starszy syn skończył etnologię w Krakowie, młodszy studiuje stosunki międzynarodowe w Warszawie. Mają już swoje życie.
– W pustym domu powinnam czuć się samotna, ale na szczęście mam koty. Jedna kotka wybrała wolność i mieszka na podwórzu, druga dwa miesiące temu urodziła pięć kociąt, więc spędza z nimi czas na piętrze, ucząc je życia. Biegnę do nich codziennie po pracy, by dać im butelkę mleka – mówi Beata Pietrzczyk.
Zobacz również: Dom Krzysztofa Adamczyka, prezesa Traktu
