Wolontariuszka mówi, że mnóstwo roślin jest wyrzucanych na śmietniki. – Jest mi ich przede wszystkim po prostu szkoda. Jak umiera roślina, to dla mnie to jest jakby umierało jakieś życie – wyznaje Gabriela Kołodko. Jej dom jest pełen roślin doniczkowych, które pochodzą z dwóch źródeł. Część z nich to kwiaty, które dostaje w prezencie, a pozostałe pochodzą z "adopcji". Z miłości do roślin Gabriela udziela się w schronisku dla roślin. Jest to idea wymiany roślin między osobami, które chcą mieć zieleń w mieszkaniu, a tymi, którzy jej już nie chcą lub nie mogą jej pielęgnować.
Poznaj: Kwitnące rośliny doniczkowe, które są łatwe w uprawie
Do adopcji trafiają też rośliny od osób, które nie są już w stanie się nimi zajmować. Do Gabrieli trafił na przykład amarylis, który na łożu śmierci przekazała jej staruszka. Kwiat był w rodzinie kobiety od czasów okupacji.
W schronisku są okazy nie tylko piękne i zadbane. Część z nich jest smutna – jak określa to wolontariuszka. Na szczęście okazywane im serce jest w stanie poprawić ich kondycję. Z doświadczenia wolontariuszki wynika, że rośliny najczęściej marnieją nam z powodu błędów popełnianych w ich podlewaniu. A czasem jest to wynik układu mieszkania.
Polecamy poradnik: Jak podlewać kwiaty doniczkowe, by pięknie rosły
O idei schroniska dla niechcianych roślin
Źródło: x-news/Dzień Dobry TVN
