Czy da się kupić mieszkanie za kredyt 2 procent? Eksperci nie mają dobrych wiadomości. W którym z miast najłatwiej dostać nowe mieszkanie?

Bezpieczny kredyt 2 proc. pojawił się w ofercie banków w lipcu tego roku. Obecnie zainteresowani mogą składać wnioski kredytowe w 12 bankach. I jak się można domyślać, kolejka rośnie z każdym miesiącem. Ministerstwo Rozwoju i Technologii podało, że od lipca do mniej więcej połowy października po rządową dotację zgłosiło się łącznie ponad 67,8 tys. chętnych. Blisko 21 tys. szczęśliwców ma już w ręku pozytywną decyzję banku. Z tygodnia na tydzień przybywa ok. 3 tys. podpisanych umów. Resort nie podaje, jakie mieszkania kupują beneficjenci programu. Wiadomo tylko, że przeciętnie każdy z nich pożyczał niespełna 400 tys. zł. Z tego można wnioskować, że najbardziej poszukiwane są mieszkania, których ceny mieszczą się w średniej kwocie kredytu.

– Dysponując taką kwotą można oczywiście kupić kawalerkę lub nawet dwupokojowe mieszkanie, w którejś z największych metropolii. W większości z nich wybór jest jednak niewielki, a na dodatek błyskawicznie się kurczy – mówi ekspert portali RynekPierwotny.pl i GetHome.pl Marek Wielgo.

Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że Łódź jest jedyną metropolią, w której oferta lokali deweloperskich w cenie do 400 tys. zł jest stosunkowo duża. Chociaż i tu od lipca, czyli od pojawienia się kredytu 2 proc. w ofercie banków, liczba takich mieszkań wyraźnie się zmniejszyła. Podobne zjawisko ma miejsce we wszystkich metropoliach. Jeszcze pod koniec czerwca w ofercie warszawskich firm deweloperskich były 422 mieszkania z ujawnioną ceną poniżej 400 tys. zł. Pod koniec września było ich o ponad dwie trzecie mniej!

A może warto w tej sytuacji rozważyć przeprowadzkę do którejś z miejscowości, okalających największe miasta? Marek Wielgo zwraca uwagę, że ceny mieszkań są tam niższe, co umożliwia zakup większego metrażu. Z drugiej strony – jak się okazuje – wybór mieszkań do 400 tys. zł nie zawsze jest tam większy niż w metropoliach, gdzie deweloperzy realizują zdecydowanie więcej inwestycji. Np. warto poszukać takiego lokalu w okolicach Warszawy czy Trójmiasta. Jednak w okolicach Łodzi czy Krakowa niewiele jest mieszkań do kupienia za średnią kwotę kredytu 2 proc.

Oczywiście nie wszyscy kupujący nowe mieszkania, którzy muszą posiłkować się kredytem, mogą skorzystać z dopłaty od państwa. Powinni więc wziąć pod uwagę, że wysokiemu tempu sprzedaży mieszkań nie towarzyszył w tym roku odpowiedni dopływ nowych. W efekcie dramatycznie skurczyła się oferta. Np. krakowskie firmy deweloperskie oferowały pod koniec września aż o 51 proc. mniej mieszkań niż jeszcze dziewięć miesięcy temu. W Warszawie ich wybór zmniejszył się o 41 proc., a we Wrocławiu i Trójmieście o odpowiednio 38 proc. i 27 proc. Niestety, sytuacja podażowa pogorszyła się nie tylko w sześciu największych miastach, ale także w lokalizacjach podmiejskich. Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że tylko w okolicach Poznania pod koniec września mieszkań było więcej niż pod koniec grudnia ubiegłego roku. W okolicach pozostałych metropolii oferta skurczyła się od 2 proc. w okolicach Łodzi do 39 proc. w okolicach Warszawy.

Niestety, także w lokalizacjach podmiejskich ceny mieszkań rosną, choć w tempie nieco wolniejszym niż w metropoliach. Oczywiście powód jest ten sam:deweloperzy podnoszą ceny, a na dodatek z ich oferty w pierwszej kolejności znikają najtańsze mieszkania, więc te, które zostają podnoszą średnią cenę metra kwadratowego. W większości największych miast rośnie ona w tym roku w tempie niespotykanym od czasów boomu z pierwszej dekady lat 2000. Po dziewięciu miesiącach podwyżka w Krakowie wynosiła 22 proc., a w Warszawie – o 18 proc. Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w stolicy średnia cena metra kwadratowego przekroczyła pułap 16 tys. zł, a w Krakowie – 15 tys. zł!

Na trzecim miejscu cenowego podium utrzymało się Trójmiasto. W okresie dziewięciu miesięcy średnia cena metra kwadratowego poszła tu w górę o 16 proc., więc do pobicia rekordu z 2021 r. – 18 proc.- zostało już niewiele. Dwucyfrowy wzrost średniej we Wrocławiu i Poznaniu (o odpowiednio 10 proc. i 11 proc.) nie jest niespodzianką, choć należy zwrócić uwagę, że w trzecim kwartale odnotowaliśmy w tych miastach przyspieszenie cenowe. Natomiast Łódź po raz kolejny pokazała, że jest w tym roku oazą stabilności wśród największych metropolii. Na koniec września średnia cena metra kwadratowego mieszkań w ofercie łódzkich firm deweloperskich była „tylko” o 5 proc. wyższa niż w końcówce ubiegłego roku.

A jak zmieniły się w tym roku ceny mieszkań oferowanych przez deweloperów w miejscowościach okalających te miasta? Dane BIG DATA RynekPierwotny.pl wskazują na niewielki, bo 1 proc. spadek średniej ceny metra kwadratowego w okolicach Krakowa. Natomiast w pozostałych lokalizacjach podmiejskich podwyżki były na ogół jednocyfrowe. Wyjątkiem były okolice Łodzi, gdzie średnia wzrosła o 11 proc.

Warto też zauważyć, że wrzesień przyniósł 2 proc. spadek średniej ceny metra kwadratowego w okolicach Wrocławia, zaś w okolicach Łodzi i Poznania utrzymała ona poziom z sierpnia. Wyraźne przyspieszenie cenowe sygnalizują dane z okolic Krakowa, gdzie we wrześniu średnia wzrosła aż o 8 proc. Pamiętajmy, że w metropoliach znacznie wyższe są ceny działek. Ponadto średnią cenę metra kwadratowego windują tam bardzo drogie mieszkania budowane przez deweloperów głównie z myślą o zamożnych nabywcach. Natomiast w lokalizacjach podmiejskich dominuje popularny segment rynku. Dlatego mieszkania są tam średnio dużo tańsze niż w metropoliach. Z danych BIG DATA Rynekpierwotny.pl wynika, że np. w okolicach Warszawy, Krakowa i Wrocławia we wrześniu średnia cena metra kwadratowego mieszkań w ofercie firm deweloperskich była niższa niż w mieście średnio o ponad 40 proc.