Cieknąca po ścianach woda pojawiła się w kamienicy przy ul. Wrocławskiej dwa lata temu. Wilgoci było tak dużo, że gipsowa płyta udająca sufit, powoli zaczęła odrywać się od cienkich listewek, do których była przymocowana. W końcu w poniedziałek wieczorem konstrukcja nie wytrzymała. Fragment sufitu o wymiarach metr na metr runął na klatkę schodową i odsłonił do szczętu przegnite belki.Mieszkańcy kamienicy winią za tę sytuację Zakład Usług Mieszkaniowych. Według nich nowe rury w kamienicy zamontowano byle jak, na odwal się, a teraz nikt nie chce tego naprawić, a przede wszystkim ustalić, skąd tak naprawdę cieknie woda.
- Nikt się tym nie interesuje. Jak mamy mieszkać w takim syfie? - pyta Stanisław Leżański, który zgłosił nam problem. - A nad tą dziurą jest łazienka tego pana - pokazuje na sąsiada. - I teraz wystarczy, że wejdzie do wanny i wpadnie... razem z nią na parter! - dodaje.
- A ja u góry mam tak samo! - mówi wspomniany sąsiad, Władysław Chyżak. Idziemy na górę. - Oni mi tu wykuli dziurę! Wracam do domu i pełno gruzu w wannie! Zrobili mi kanalizę w łazience! - pan Władysław ściąga podwieszany sufit, żeby pokazać szkodę.
Wracamy na dół, do mieszkania pani Iwony Leżańskiej, gdzie wilgoć także ,,zrywa" tynk ze ścian. - Proszę zobaczyć, co się tu dzieje - mówi i zapala światło w łazience. Z trzech lampek pali się już tylko jedna. - Żarówek już nie wymieniam, bo ciągle strzelają - mówi. - Teraz wietrzę, jest ciepło, to wysycha. Ale wieczorem, kiedy sąsiedzi się kąpią, to znów nie wiadomo skąd leci. I ściana dalej mokra. Ta wilgoć już mi do przedpokoju wchodzi. W mieszkaniu mam jeden wielki smród - narzeka.
Znów wychodzimy na korytarz. - A to jest prąd - pani Iwona pokazuje na wiszące z dziury białe kable. - Jedna lampa na klatce już nie działa - dodaje z kolei pan Stanisław.
Na środku wielkiej plamy, która pojawiła się na ścianie pod dziurą, widać dwie „puszki" elektryczne. Mieszkańcy wolą nie myśleć, co będzie, gdy dostanie się tam woda.
- Jak kogoś zabije, to wtedy będą robić... - wtrąca Katarzyna Krzyżanowska, sąsiadka z naprzeciwka.
Jak się dowiedzieliśmy, prezes Zakładu Usług Mieszkaniowych, Roman Borowiecki do końca tego tygodnia przebywa na zwolnieniu lekarskim. Zastępuje go główna księgowa, Halina Pankiewicz. - Zorientuję się. Proszę o telefon za godzinę - mówi.
Dzwonimy po godzinie. - Wyślemy tam rzeczoznawcę, był tam już nasz technik - mówi księgowa. - W tej kamienicy planowany był już remont, potrzebne jednak są zgody konserwatora zabytków i starostwa. No, ale skoro teraz mamy taką sytuację, trzeba będzie wykonać prace w trybie awaryjnym. Tam jest przecież zagrożenie życia - mówi H. Pankiewicz.
W chwili oddawania tekstu do druku, w kamienicy znajdował się inspektor z ZUM-u, który miał podjąć decyzję, jak zabezpieczyć konstrukcję.
My z kolei poinformowaliśmy o dziurze Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Jak się okazało, niepotrzebnie.
- Zadzwonił do nas ten sam pan i opowiedział nam tę samą historię - mówi Maciej Piosik, szef inspektoratu. - Ma do nas przyjść osobiście - dodaje.
PINB także ma zjawić się na ul. Wrocławskiej, jednak M. Piosik nie potrafi powiedzieć, kiedy dokładnie to się stanie. - Mamy mało ludzi, jeden samochód i kontrole rozpisane na dwa tygodnie do przodu. Postaramy się gdzieś ,,wcisnąć" tę kamienicę - tłumaczy.
Koniec hotelu Marriott w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?