Dom socjalny w Bogumiłowie służy mieszkańcom z terenu całej gminy Żary. Trafiają do niego ludzie z problemami finansowymi z innych wsi. „Nowi" zaznaczają, że nie są akceptowani. Sprawa wyszła na zebraniu wiejskim kilka dni temu. Ludzie zaczęli mówić, że dzieci z mieszkań socjalnych niszczą huśtawki, uszkadzają sprzęty, stoły i ławy. Plac znajduje się koło ich bloku. Padła propozycja, żeby zainstalować kamery, które monitorowałyby, kto się bawi i jak traktuje sprzęty. Żeby winnych obciążyć kosztami napraw.
W bloku socjalnym mieszka sześć rodzin. Prawie wszystkie mają małe dzieci. Dorośli narzekają, że wieś ich zaszczuła, zrobiono na nich nagonkę.
– Traktują nas jak obcych, choć tu mieszkamy od sześciu lat - mówi Anna Pleciak. – Nikt nie zaprasza nas na zebrania wiejskie, powiedziano nam nawet, że nasze głosy się nie liczą. Gdy zakładano plac zabaw, pomagaliśmy przy jego urządzaniu. Po wsi zbieramy puszki po piwie. Z pieniędzy z ich sprzedaży urządziliśmy drugą huśtawkę, na tyłach bloku. Chcemy żyć w zgodzie z mieszkańcami Bogumiłowa. To nie prawda, że nasze dzieci demolują sprzęty na placu zabaw. Czy nikt nie widzi, że wieczorami młodzież przesiaduje tam i pije alkohol? Przy okazji niszczy stoły i ławy.
Mieszkanki bloku opowiadają, że wieś nie chciała użyczyć im kosiarki, gdy chcieli skosić trawę na tyłach domu.
– Musieliśmy wypożyczyć gdzie indziej. A na boisku koło nas kopią piłkę dzieci ze wsi, nie tylko nasze.
– Niech zakładają monitoring – mówi Barbara Zielonka z „socjalnego". – Ja się nie obawiam, bo moje dzieci nie niszczą. Wówczas się okaże, kto na prawdę dewastuje plac.
– Mam siedmioro dzieci, ale nie puszczam ich samych z domu – zaznacza Mariola Ostrowska. – Jeżeli idą się bawić, to ja ich przez cały czas pilnuję. Niech będą kamery, ja się tego nie obawiam.
Sołtys Janina Wasilewska broni młodzieży i zaprzecza, jakoby młodzi zachowywali się jak wandale. - Robią to dzieci z bloku socjalnego – podkreśla. – Odkręcają śruby ze stołów i ław, kopią piłkę i odbijają ją od ściany świetlicy. Odpada od niej tynk. Tych dzieci jest pełno w całej wsi, wszędzie coś nabroją. To jabłka komuś pozrywają, to gdzieś coś uszkodzą.
Na zebraniu mieszkańcy jednogłośnie zadecydowali o kamerach. Zainstalujemy je w przyszłym roku za pieniądze z funduszu sołeckiego.
Nie wszyscy narzekają na „socjalnych". – Dzieci przecież muszą się wyszaleć, zawsze coś popsują. Ale to normalnie – stwierdza Ania z Bogumiłowa. – Mnie nie przeszkadzają. Nie rozumiem, po co ta nagonka.